Polski piłkarz nigdy nie obnosił się ze swoimi pieniędzmi i luksusem, choć teraz zdaje się to zmieniać. Po przejściu do Barcelony „Lewy” pokazał się w zielonym Bentley’u i został skrytykowany przez lokalną prasę. Zwrócono jednak uwagę na jeden mały szczegół.
Po transferze Roberta Lewandowskiego do klubu FC Barcelona piłkarz musiał zmienić samochód służbowy. Można powiedzieć, że w tym przypadku spadł na niższą półkę, ale to pokazuje, że Hiszpanie nie lubią „szpanować” samochodami. Dla przypomnienia, w Bayernie „Lewy” jeździł elektrycznym Audi e-tron GT, po przeprowadzce do Barcelony otrzymał Cuprę Formentor VZ5.
Teraz pokazał się w prywatnym Bentley’u Continental GT Convertible w pięknym zielonym kolorze. Jednak to wywołało falę krytyki ze strony Hiszpanów. „Trzeba wyjaśnić Lewandowskiego, że żeby mieć kibiców w kieszeni, powinien mówić po katalońsku. Ostrzeżmy go też, że samochody jak ten, którym się porusza, nie są popularne wśród piłkarzy Barcelony. Tutaj zawodnicy nie wyróżniają się autami” – wspomnieli dziennikarze z magazynu „Sport”. Wygląda na to, że jeśli Robert chce zyskać sobie fanów, musi prowadzić nieco skromniejsze życie.
Fani zwrócili uwagę także na jeden detal związany z zielonym Bentley’em. Chodzi o tablice rejestracyjne. Widzimy na nich oznaczenie: „M RL 9999”. „M” – oznacza Monachium, gdzie auto jest zarejestrowane. Dalsze litery i cyfry są już indywidualnym wyborem piłkarza. „RL” to oczywiście inicjały Lewandowskiego, za to „9” to jego numer na koszulce, z którym kojarzony jest od lat. Co ciekawe, indywidualne tablice nie kosztują w Niemczech 1000 zł, tak jak w Polsce, a zaledwie 12,80 euro.
Wyświetl ten post na Instagramie