Z roku na rok liczba Golfów pierwszej generacji na naszych drogach rośnie. Polacy coraz częściej doceniają piękną, ponadczasową i kultową już bryłę „jedynki”. Czasami spotykamy również MK1 w wersji kabriolet, ale prawdziwym rarytasem jest VW Golf 1 Cabrio Etienne Aigner.
Marcin („M@rtin”) niemiecką marką interesuje się od 5 lat. Szczególnie upodobał sobie najbardziej znany model tego producenta, czyli Golfa. Jak łatwo się domyślić, jego pierwszym samochodem był właśnie Golf – Mk 2 1.6 w wersji Madison. Kolejnym również była „dwójka”, tyle że GT na popularnych RM-ach. Z wielkim żalem sprzedawał swoje VW, gdy wyjeżdżał na dłuższy czas do Anglii. Można powiedzieć, że właśnie tam zaczęła się historia związana z obecnym Golfem Cabrio.
Mini, Passat, a jednak Golf Mk 1
W Wielkiej Brytanii Marcin spędził rok, pracując w fabryce BMW przy składaniu Mini Cooperów. Jednak nadal największą sympatią darzył auta spod znaku VW. Przez cały pobyt marzył o zakupie Golfa, opracował też w każdym szczególe plan jego modyfikacji. Podczas pobytu w Anglii jeździł Passatem B5 1.8T na gwintowanym zawieszeniu FK i felgach MAM w rozmiarze 18 cali. Myślał nawet o sprowadzeniu go do kraju, ale koszty przekładki były zbyt duże i dlatego zdecydował się na zakup Golfa w Polsce. A zaczęło się od… dziecięcych bucików Nike do gry w golfa. Kupił je za 5 funtów na małym angielskim targu z używanymi rzeczami. Wtedy wiedział już, że jego nowym samochodem znów na pewno będzie Golf…
Początkowo myślał o „trójce” VR6 lub Cabrio. Zbierał wszystkie informacje o tych modelach, ich wyposażeniu, osiągach i usterkach. Jednak przeglądając fora o VW natrafił przypadkowo na zdjęcia prezentowanego już na naszych łamach Golfa „Speeda”. Auto od razu przykuło jego uwagę. Bez zbędnych dodatków, niskie i szerokie – czyli takie, jakie tygrysy lubią najbardziej. Poza tym nigdy jeszcze nie jeździł kabrioletem, więc pomyślał, że może warto spróbować i zainwestować w VW z otwartym nadwoziem.
Auto urzekło go ponadczasowym wyglądem, oryginalnym, dopasowanym pod kolor lakieru zielonym wnętrzem, no i na dodatek pochodziło z limitowanej edycji, której nie można spotkać na co dzień. Od tego momentu rozpoczęły się poszukiwania Golfa MK1 Cabrio w wersji Etienne Aigner. Początkowo Marcin przeglądał tylko niemieckie strony internetowe. Znalazł tam kilka pięknych okazów i powiedział sobie, że po powrocie do Polski sprowadzi Etienne Aignera z Niemiec.
Z takim nastawieniem Marcin wrócił do ojczyzny. Nie wiemy, czy to zrządzenie losu czy przypadek sprawił, że pewnego dnia na znanym polskim serwisie aukcyjnym znalazł wymarzonego Golfa – był w Warszawie. Długo się nie namyślając podjął decyzję o kupnie samochodu, ku wielkiemu zdziwieniu narzeczonej, która wykrztusiła tylko: „przecież miała być „trójka”.
Etienne Aigner – to jest to!
Nie czekając długo „M@rtin” zadzwonił do właściciela. Okazało się, że auto w dalszym ciągu jest na sprzedaż, więc umówiono się na wstępne oględziny. Wraz z teściem wyjechali z Opola o północy, aby być w Warszawie wcześnie rano. Podjechali na Okęcie, gdzie na parkingu podziemnym ich oczom ukazał się śliczny, chociaż brudny, Etienne Aigner. VW Golf MK1 EA produkowano tylko przez dwa miesiące od lutego do sierpnia 1990 roku, sprzedawano zaś jako model 1991.
W sumie fabrykę opuściło 2951 egzemplarzy Etienne Aignera, z czego zielonych, jak prezentowany, Mangrovengrün metallic – 998. Silnik, jaki instalowano pod maską, to 1.8 (2H – 98 KM). To tak na marginesie, ale przejdźmy do auta Marcina. Okazało się, że miało drobne ryski, popękany przedni zderzak i nakładkę nadkola. Jednak Marcina to nie odstraszyło, bo w głębi ducha wiedział, że auto jest już jego. Urzekły go kolor lakieru i logo Etienne Aigner na przednich błotnikach. Gdy po otwarciu drzwi ukazało się piękne, niepowtarzalne, chociaż równie brudne wnętrze auta z logo wyhaftowanym na tapicerce i złote podkówki na fotelach przednich i tylnej kanapie, jeszcze szybciej zabiło mu serce. Przyszła pora na odpalenie silnika. Tutaj małe rozczarowanie – auto nie chciało zapalić. Właściciel twierdził, że stało trzy tygodnie i prawdopodobnie akumulator się rozładował. Wtedy to po raz pierwszy Marcin usiadł za kierownicą wymarzonego Cabrio – ciągniętego po parkingu, by odpaliło. W końcu uśpione konie mechaniczne obudziły się, co przesądziło o zakupie auta. Dodajmy, że „M@rtin” z Anglii wrócił 31 listopada 2007 roku, a auto było jego własnością już trzy dni później!
W Opolu Golf od razu powędrował do garażu i… zaczęło się. Plan przebudowy brzmiał: nisko, twardo i szeroko. W pierwszych tygodniach zimy zaczęły się poszukiwania felg. Golf miał bowiem Ronal R10 15 cali. To zdecydowanie za słabo, więc szukano na stronach niemieckich producentów odpowiednich kół, jak np. RSL, Borbet T i RH Cup. Nagle pojawiła się oferta Schmidtów TH Line. Cena była – jak zwykle w przypadku tego wzoru – wysoka, jednak raz się żyje! Szybki telefon i po kilku dniach do Marcina dotarła duża paczka. Otwierając ją widział pod folią pięknie błyszczące ranty i naciągnięte opony. Radość była ogromna – warto było zapłacić tę cenę za takie wrażenia.
Prace pełną parą nad Etienne Aigner
Z końcem lutego prace ruszyły pełną parą. Zima zaczęła powoli ustępować, więc można było zająć się Cabrio. Pierwszym zakupem był oryginalny grill i niklowane listwy drzwi, które spolerowano na lustro. Marcin jako fan niskich samochodów zdecydował się na zawieszenie gwintowane. W jego ręce trafił gwint GT Cupline oraz dwie rozpórki przednie OMP – górna i dolna. Nie dość, że ten pakiet spowodował znaczne obniżenie auta, to dodatkowo znakomicie je usztywnił.
Po skompletowaniu potrzebnych rzeczy przyszedł czas na nowy lakier i wnętrze auta. Niestety, znajomy lakiernik stwierdził, że ani zderzak, ani nakładka nie dadzą się już uratować. Zaczęły się zatem kolejne poszukiwania. Na polskich aukcjach ciężko było znaleźć oryginalny zderzak oraz nakładkę Karmanna. Z pomocą przyszedł serwis niemiecki – tam kupiono uszkodzone elementy nadwozia. Kiedy przywieziono zderzak, został oddany do lakiernika, który dodatkowo go wygładził. Podobny zabieg spotkał tylną klapę, z której usunięto wszystkie emblematy. Po pomalowaniu auta oryginalnym lakierem (LK6P) i przed montażem dokupionych rzeczy wnętrze Golfa zostało dokładnie wyczyszczone. W tym czasie Marcin poznał na forum MK1 Cabrio pierwszego polskiego właściciela jego wymarzonego auta, który opowiedział bardzo ciekawą historię. Jak się okazało, jego Golf był kupiony w urzędzie celnym, ponieważ został niegdyś skradziony przez rosyjskich złodziei w Niemczech. Historia była co najmniej tajemnicza, tym bardziej że podobno po demontażu tylnej kanapy znaleziono wciśniętą w róg kapsułkę z rosyjskimi napisami i tajemniczym białym proszkiem w środku.
Gdy auto było już polakierowane i wysprzątane, przystąpiono do końcowego montażu. Najpierw zajęto się zawieszeniem. Wraz ze szwagrem „M@rtin” wyciągnął zamontował nowy gwint i świecące Schmidty w rozmiarze z przodu 8J ET 05 z oponami 195/40 R14 Continental SportContact, a z tyłu 9J ET 05 z ogumieniem 215/40 R14 tej samej firmy. Teraz wiedział, że kupując je postąpił słusznie – auto ładnie usiadło, a szerokie felgi wraz z oponami delikatnie wystawały poza jego obrys. Seryjne przednie lampy w Golfie zastąpiono dymionymi przezroczystymi z krzyżem, a tylne biało-czerwonymi Clearami. Na maskę założono BRA, a po bokach błyszczą chromowane klamki i korek wlewu paliwa pochodzący z oferty firmy JOM. Na pewien czas pojawił się również grill bez znaczka, ale po namyśle wrócił oryginalny z MK1 z niklowaną ramką, który lepiej oddawał charakter „jedynki”.
Dopieszczanie wnętrza Golfa 1
Kolejne prace dotyczyły środka pojazdu. Ponieważ oryginalne zielone wnętrze już samo w sobie jest rarytasem, więc zadbano tylko o detale. Seryjna kierownica została zastąpiona sportową Momo typ D32 KBA 70142 Wolfsburg Edition, również i regulacja lusterek sygnowana jest tym logo. Dużą rolę odgrywają we wnętrzu klasyczne czarne bile z numerem 8, które służą jako gałka zmiany biegów, zapalniczka oraz zdobią rygle w drzwiach. Na lusterku wisi natomiast najważniejszy dla Marcina gadżet – kupione w Anglii małe buciki do gry w golfa.
Do pełni szczęścia brakowało jeszcze tylko zmiany końcowego tłumika. Planowano S-ROHR, jednak z pomocą przyszedł tata Marcina, który wykonał rurę z wypolerowanej kwasówki. Została wspawana w miejsce starej oryginalnej i idealnie wpasowała się w bryłę kabrioletu. Na tym etapie prace zostały chwilowo zakończone. Plany na przyszłość są, a wśród nich między innymi polerka silnika i zapewne jeszcze kilka delikatnych modyfikacji.
Jak widać, niektóre auta już od wyjazdu z fabryki są piękne. Niewiele delikatnych zmian pozwala tylko podkreślić ich urodę. Efekt ten na pewno popsułoby pakowanie do auta masy niepotrzebnych gadżetów. W tym przypadku na pewno wrażenie robi też wersja, gdyż nieczęsto spotykamy Golfa 1 Cabrio Etienne Aigner. Po otwarciu dachu zachwyt wywołuje piękna oryginalna zielona tapicerka z podkówkami na fotelach i kanapie.
To wszystko, w połączeniu z dobrym „kołem i zawiasem” oraz kilkoma detalami, gwarantuje pełen sukces i zwraca uwagę na drodze, bo właśnie do tego służy Cabrio – do „lanserskiego cruisingu” po mieście i podczas spokojnych weekendowych wyjazdów z narzeczoną przy otwartym dachu i szumiącym wietrze…
Łukasz „Mapet” Janecki
Fot. Mikołaj Urbański
VW Golf MK1 Etienne Aigner, 1991 r.
Silnik: 1.8 2H – 98 KM
Nadwozie: oryginalne zderzaki, progi i nakładki Karmann, lampy przód DectaLine, dymione clear z krzyżem, tylne lampy clear Red-White, grill z niklowaną ramką, BRA, chromowany korek paliwa JOM, chromowane klamki, usunięte znaczki z klapy, z przodu wygładzony zderzak, niklowane listwy boczne, końcówka tłumika polerowana z kwasówki
Koła i zawieszenie: gwintowane GT Cupline, 2 rozpórki OMP – górna i dolna, felgi Schmidt TH Line przód 2x8J ET 05 z oponami 195/40 R14 Continental SportContact, tył 2x9J ET 05 z oponami 215/40 R14 Continental SportContact
Wnętrze: oryginalna tapicerka w kolorze lakieru – fotele, podłoga, boczki drzwi i pokrowiec na dach, kierownica Momo typ D32 KBA 70142 Wolfsburg Edition, gałka zmiany biegów, zapalniczka i rygielki w drzwiach – bila nr 8, regulacja lusterek JOM Wolfsburg Edition, windschott (wiatrołap), na lusterku małe buciki do gry w golfa
(VW TRENDS 4/2008)