Tego pięknego słonecznego dnia nie zanosiło się na specjalnie duże emocje. Harmonogram obejmował kilka rutynowych zajęć – parę godzin w pełnym słońcu spędzanych na fotografowaniu i poznawaniu historii różnych ciekawych samochodów oczekujących w kolejce na zaprezentowanie się w BMW TRENDS. I tak aż do momentu pojawienia się BMW E46 M3.
BMW M3 – nieosiągalne auto
Dla większości nieosiągalne auto stało przede mną na wyciągnięcie ręki. Z trudem powstrzymywałem się od wyrażania emocji, ale przyspieszony puls zdradzał zdenerwowanie. Na szczęście właściciel okazał się osobą zadającą kłam stereotypowym opiniom na temat użytkowników „beemek”. Sympatyczny, bezpośredni pomógł rozładować napięcie i skupić się na pracy. Jednak świadomość, że oto mam możliwość obcowania z doskonałym wytworem techniki nie dawała mi spokoju. Idealny pod względem stylistycznym połyskiwał zalotnie w słońcu.
Poszerzone nadkola, dodatkowe wloty powietrza, cztery końcówki wydechu oraz masywne felgi wprost z M5 robią wrażenie i dają do myślenia, zwłaszcza że pozbawione oznaczeń auto tak łatwo nie zdradza, co ma pod maską. Również wnętrze zachęca do pozostania w nim dłuższej, rozpieszczając kierowcę i pasażerów pod każdym względem. Zapadając w wygodne fotele każdy może odnieść wrażenie, iż ten samochód został przygotowany specjalnie dla niego.
Niesamowita atmosfera udziela się wszystkim podróżującym. Można nawet wybaczyć brak wystarczającej ilości miejsca na tylnej kanapie, gdyż jazda i luksus rekompensują wszelkie niedogodności.
Dwubarwne wnętrze na wzór Audi TT
Artur, chcąc zmienić zaproponowaną przez producenta tapicerkę, udał się do znanej łódzkiej firmy Tap-Car. Fotele mają teraz dwubarwne pokrycie wzorem z Audi TT, łączące elegancję czarnej skóry i delikatnej, ale jakże komfortowej alcantary.
Być może to niewiele, ale atmosfera części pasażerskiej nieco się ożywiła i jeszcze bardziej uwypukliła sportowego ducha tego bolidu. Z przyjemnością wczułem się w ten klimat, uczestnicząc w pokazie niezwykłej mocy i możliwości auta przygotowanego przez BMW Motorsport. Pierwsze metry pokonaliśmy powoli z uwagi na nierozgrzany silnik, o czym poinformował nas ogranicznik na czerwonej skali obrotomierza.
Zjazd z kilku krawężników i wreszcie dotarliśmy do cywilizowanej drogi. Wyczuwało się twardą charakterystykę zawieszenia i sztywność konstrukcji. Kilkaset kolejnych metrów i wreszcie czerwony ogranicznik znikł, pozwalając na maksymalne wykorzystanie potencjału jednostki napędowej.
Diabelska moc M3
Trochę wolnego miejsca na trzech pasach, mocno zapięta jedynka i pełnym gazem do przodu. Wskazówka prędkościomierza przemieszczała się jak szalona do 9 tysięcy obrotów, działo się to tak szybko, że zanim zdążyłem o tym pomyśleć, już kończył się drugi bieg. Na liczniku było dobrze ponad 100 km/h, a ten potwór wciąż nie miał dość. Jakby wraz ze wzrostem szybkości budził się do życia po długiej nieprzespanej nocy.
Chwila zawahania przy delikatnym zgrzycie zbyt raptownie wrzucanego wyższego przełożenia i wskazówka na cyferblacie znów zaczęła wędrować w piekielnym tempie. Pasy skutecznie trzymały ciało w doskonale wyprofilowanym fotelu. Z niedowierzaniem patrzyłem na rozmywający się obraz wokół zamkniętego dla ruchu, opuszczonego już lotniska, starając się równocześnie kontrolować prędkość bolidu. Niełatwo jest pogodzić jedno z drugim, a także wyczuć rzeczywistą szybkość, o czym się przekonaliśmy, gdy na zegarach pojawiło się 240 km/h. Kończyła się droga, więc trzeba było gwałtownie hamować.
Pedał w podłogę i ogromne tarcze na subiektywnie ocenionej odległości około 250 – 300 metrów zatrzymały „trójkę” w miejscu. Czas na złapanie oddechu i przejazd w drugą stronę. 6-cylindrowy motor świetnie się rozpędzał nie czując zadyszki nawet grubo powyżej 200 km/h. Błyskawicznie reagował na gaz także przy niższych obrotach. Zastrzeżenia można mieć jedynie do nieco metalicznego tembru silnika. Ale znawcy szybko skontrują stwierdzeniem, iż to normalne w przypadku wyczynowych aut.
Dlatego ochłonąwszy po wrażeniach porównywalnych z wycieczką rollercoasterem bez zabezpieczeń udaliśmy się w nieco spokojniejszą przejażdżkę, by ocenić walory użytkowe auta. Tym bardziej iż komputer pokładowy oszalał, wskazując średnie spalanie przekraczające 30 litrów. Rozkoszując się wygodą na chwilę zapomnieliśmy o najbliższej przeszłości. Typowa polska droga o niezliczonej liczbie dziur nie dała się przesadnie we znaki.
Wrażenia z jazdy
Mocno zdziwiony stwierdziłem, że inżynierowie pozostawili resztkę komfortu dla obolałego kręgosłupa doświadczonego trudami życia codziennego. Nierówności pokonywaliśmy harmonijnie, od czasu do czasu silniej odczuwając sztywny charakter konstrukcji. Miałem wrażenie, że bardziej bezkompromisowo zestrojono Golfa GTI V generacji. Układ kierowniczy genialnie oddaje możliwości samochodu, pozwalając na bardzo wiele.
Do tego obniżone w Niemczech przez specjalistów zawieszenie i tak już niskiego pojazdu o następne dwa centymetry wodzi na pokuszenie. Mieliśmy przed sobą pusty odcinek, więc przyszedł czas na podwyższenie poziomu adrenaliny. Skręt kierownicą, gaz na pół gwizdka i „beemka” posłusznie ustawia się pod dowolnym kątem do osi jezdni. Bez zbędnej nerwowości wróciliśmy na właściwy tor ruchu.
Deska rozdzielcza urzeka prostotą i zawiera wszystko, co niezbędne, m.in. wyświetlacz LCD jednostki sterującej profesjonalną zabudową audio. Łódzka firma Bartex przygotowała specjalnie dla E46 zestaw składający się z 10 głośników Morel Tempo, Clariona z wbudowanym 7-calowym monitorem ciekłokrystalicznym, okazałym subwooferem serii Sony X-Plode i wzmacniaczem Boschmann PCH-9000Z, który zachwyca dynamicznym i czystym brzmieniem skutecznie zagłuszając gang silnika i wprawiając pasażerów w drżenie solidnym basem dochodzącym gdzieś zza pleców.
Uniwersalność BMW M3
Po wcale niekrótkim kontakcie z M3 nie mogłem wyjść z podziwu dla konstruktorów. Stworzyli samochód, który ma coś, czego długo by szukać u konkurentów – uniwersalny charakter. BMW jest autem, którym możemy się wybrać z dziewczyną na wakacje, nie obawiając się o przesadne wytrzęsienie i rachowanie wszystkich kości na byle wertepie. Posłuży także jako wygodny środek lokomocji w drodze do pracy.
Spowoduje, że będziemy z niecierpliwością oczekiwać chwili, kiedy zasiądziemy na kółkiem. Mało tego, z M-Powerem niezwykle ciężko rozstać się także po udanej przejażdżce. Ten samochód ma w sobie duszę, nad którą sztab konstruktorów pracował przez dwie poprzednie generacje (E30 i E36), z roku na rok szlifując dokładniej nieśmiertelny diament. Najlepszym podsumowaniem wydaje się zdanie dziennikarzy opiniujących E30 M3 w 1986 roku: „To auto nie wychowywało się na torze, ono się tam urodziło”.
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
BMW E46 M3 Coupé, 2002 r.
Silnik: R6, 24V, 3246 ccm, 343 KM przy 7900 obr./min i 365 Nm przy 4900 obr./min, 6-stopniowa manualna przekładnia.
Zawieszenie: utwardzone i obniżone o 20 milimetrów na komponentach H&R.
Koła: aluminiowe obręcze z M5 E60.
Wnętrze: pełna możliwa opcja z nową tapicerką skórzaną wykonaną w firmie Tap-Car w Łodzi.
Audio: stacja Clarion z 7-calowym wyświetlaczem, wzmacniacz Boschmann PCH-9000Z, subwoofer Sony X-Plode, 10 głośników Morel Tempo.
Wymiary: dł x szer x wys – 4492 x 1780 x 1372 mm
Rozstaw osi – 2725 mm
Masa własna – 1495 kg
Zbiornik paliwa – 63 litry (przy ostrej jeździe wystarczy zaledwie na 200 kilometrów)
Osiągi:
Zużycie paliwa:
Cykl mieszany – 11,9
0 – 100 km/h – 5,2 s
0 – 120 km/h – 7,1
(BMW TRENDS 4/2008)
To moje m3 E46 w 2008 roku !
Ale mi zrobiliście przyjemność że to znalazło się w sieci !
W 2009 sprzedałem a niedawno kupiłem znów m3 e46 tak mnie sentyment ciągną do tego auta .
I mam jeszcze f80 cs jak byście chcieli znów pokazać moje m3 ?