Seryjne BMW M4 czuje się na torze jak ryba w wodzie, jednak zbudowany na jego bazie Manhart MH4 550 potrafi jeszcze więcej. Głównie dzięki temu, że pracujący nad samochodem inżynierowie Manharta unikali kompromisów. MH4 miał być narowisty, twardy i głośny.
Trzylitrowy podwójnie doładowany silnik S55 ma karbonowy układ dolotowy firmy Eventuri, pozbawiony katalizatorów wydech ze stali nierdzewnej oraz nowe mapy dla sterownika silnika. Zmiany pozwoliły na uzyskanie 550 KM i obłędnych 820 Nm! Przy każdej zmianie biegu czy odjęciu gazu z wydechu dobiegają soczyste salwy. Żeby uniknąć niepotrzebnego skandalu, Manhart dodaje, że tak nieokrzesany układ jest oferowany tylko na eksport.
Samochód przywarł do nawierzchni za sprawą gwintowanego zawieszenia KW Variant 3 z szerokim zakresem regulacji. Manhart zapewnia, że dzięki ogromnym rezerwom przyczepności z dynamiczną jazdą powinny poradzić sobie osoby bez wcześniejszych doświadczeń z równie mocnymi samochodami.
Manhart MH4 550 rzuca się w oczy za sprawą spojlera z mniejszego, ale mocniejszego MH2 630 Track Edition. Swoje robią też proszkowo lakierowane felgi, dyfuzor z oferty M Performance oraz białe nadwozie z czerwonym pasem. Kontrastujące zestawienie barw trafiło nawet na maskę z dodatkowymi wlotami powietrza, którą Manhart wykonał z włókna węglowego.
Rasowo jest także w kabinie. Pojawiły się w niej obszyte czerwoną skórą kubełki Recaro, kierownica M Performance z diodami przypominającymi o konieczności zmiany biegów oraz niewielkim wyświetlaczem. Drugi ekranik Manhart zamontował w kratce wentylacji. Może on wyświetlić m.in. informacje o ciśnieniu oleju i doładowania bądź aktualnie dostępnej mocy. Torowe przeznaczenie samochodu podkreślono czteropunktowymi pasami Schroth oraz sięgającą przednich słupków klatką bezpieczeństwa.
Fot. Manhart