Rozwiążmy to raz na zawsze! Pieszy wchodzący, zamierzający przejść czy zbliżający się ma pierwszeństwo? Przepisy, które weszły w życie z dniem 1 czerwca ubiegłego roku wciąż wywołują wiele emocji. Czy aby na pewno słusznie? Czy zmieniło się faktycznie tak dużo, jak było mówione?
Można usłyszeć o tym, że pieszy na drodze należy do uprzywilejowanej grupy uczestników ruchu drogowego. Najczęściej autorami tych słów są kierowcy. Czy mają rację?
Zapowiadana innowacyjna zmiana przepisów przeszła w mediach wiele błędnych metamorfoz, przez co kierowcy nie za bardzo wiedzieli, co ich czeka. Doprowadziło to do sytuacji, że gdy w końcu przepisy weszły w życie w ostatecznej formie, są nieznane większości kierowców. Wciąż można usłyszeć o tym, że pieszy zbliżający się do przejścia ma bezwzględne pierwszeństwo czy czasem usłyszy się o pieszych zamierzającym przejść. Oczywiście wszystkie powyższe sformułowania są błędne.
Jak brzmiały przepisy przed zmianą a jak po?
Do tej pory na pierwszeństwo mógł liczyć pieszy, który już znajdował się na przejściu dla pieszych. Dopiero w takiej sytuacji był ważniejszy od pojazdu.
W tej chwili zapis dotyczący kierowców brzmi tak:
“Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu albo wchodzącemu na to przejście”
Natomiast ten najbardziej “kontrowersyjny” brzmi tak:
“Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.”
Zapis ten nie jest jednoznaczny. Można jednak mieć pewność, że moment uzyskania pierwszeństwa na przejściu dla pieszego został przesunięty odrobinę wcześniej, czyli już na moment wchodzenia.
Co oznacza “pieszy wchodzący” i czy faktycznie ma pierwszeństwo?
Sformułowanie to nie jest oczywiste. Do tej pory nie mieliśmy do czynienia z zapisem, który wykorzystywał “wchodzenie”. Na początku Ustawy “Prawo o ruchu drogowym” mamy opisane i wyjaśnione manewry takie jak wymijanie, wyprzedzanie, omijanie, jednak zabrakło choćby słowa o tym, czym jest zagadkowe wchodzenie.
W Internecie możemy natknąć się na najróżniejsze interpretacje danego przepisu. Przyjrzymy się dwóm z nich.
Pierwsze: Pieszy staje się “wchodzącym” w momencie gdy jego stopa znajduje się w powietrzu nad przejściem dla pieszych.
Drugie: Za “wchodzącego” uznaje się pieszego, u którego możemy wyraźnie określić zamiar przejścia przez przejście na podstawie mowy jego ciała.
Obie te interpretacje są jak najbardziej poprawne i mogą być używane przez kierowców. Trzeba natomiast zwrócić uwagę na to, jakich pieszych chcemy sobie wychowywać. Czy wolimy mieć do czynienia z “kaskaderami”, którzy uzyskują pierwszeństwo znajdując się na przejściu tak naprawdę ćwierć sekundy od momentu, gdy je uzyskali? A może wolimy pieszych, którzy sygnalizują nam swoją mową ciała, że zamierzają przejść przez przejście i nie zaskakują nas swoim zachowaniem?
Czy „pieszy zbliżający się” zamiast „wchodzącego”… działa korzystnie?
Paradoksalnie, oprócz głosów oburzenia ogromnej części kierowców, podczas poruszania się w ruchu drogowym możemy zaobserwować trwałą zmianę w zachowaniu kierujących. Ustępują oni pierwszeństwa nie tylko pieszym wchodzącym, ale również zbliżającym się do przejść czy też oczekującym. Być może błędnie podane informacje i zamieszanie w związku z nimi wywołało pozytywny efekt, dzięki czemu kierowcy są bardziej uważni.
Na oficjalne statystyki policji musimy poczekać aż minie okrągły rok od wejścia nowych przepisów. Gdy będą nam znane, chętnie się podzielimy.
A jakie Wy macie zdanie na temat przepisów z 1 czerwca? Co o nich słyszeliście przed nowelizacją?
Traktowanie kogoś zamierzającego coś zrobić, jako już to robiącego doprowadziło by do absurdów prawnych, tak samo jak traktowanie pieszego który zamierza wchodzić, jako pieszego wchodzącego. Wchodzenie zgodnie ze znaczeniem to pokonywanie granicy jakiegoś obszaru, tu granicy przejścia dla pieszych z chodnikiem – taki pieszy zyskuje pierwszeństwo. Oczywiście jest jeszcze jeden warunek uzyskania pierwszeństwa, tj. przestrzeganie innych przepisów jak art. 14.1a PoRD który zabrania wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd. Łamiąc ten przepis nielegalnie zyskał by pierwszeństwo, więc nie można traktować, że w takiej sytuacji je by nabył.
Jako zarówno kierowca, jak i pieszy (trudno, żeby nie), trochę jestem zaskoczony tym protekcjonalnym: „jakich pieszych chcemy sobie wychować”. Przepraszam, ale może niech każdy wychowuje siebie. Akurat zachowania kierujących naprawdę nie dają im jakiejś „moralnej” wyższości nad pieszymi. Ignorowanie wszelkich możliwych przepisów, pośpiech, arogancja, utrudnianie życia innym („mój pośpiech jest ważniejszy niż twój”) czy brak poszanowania bezpieczeństwa innych są na porządku dziennym.
Chodzi o bezpieczeństwo pieszych. Jeśli „wychowamy” ich tak, że będą się czuli jak „święte krowy” – „NALEŻY MI SIĘ (PIERWSZEŃSWO ZAWSZE I WSZĘDZIE”, to częściej będzie dochodzić do wtargnięć ze skutkiem śmiertelnym. Jeśli nie zawsze zostanie im udzielone przejście (np. w sytuacji zbyt małego dystansu do przejścia, gdy pojawiają się „zza krzaka”, będą bardziej skłonni do rozglądania się i upewniania, czy kierowca aby na pewno zamierza ustąpić im pierwszeństwa. W sądzie pieszy może wygrać, tylko najpierw do tego sądu musi dotrzeć, bo w zderzeniu z 2t ma niewielkie szanse.
Sytuacja następująca:
Pieszy idzie zdecydowanym krokiem chodnikiem równolegle do jezdni i nagle takim krokiem wchodzi na pasy nie rozglądając się na boki. Kierowca jest zaskoczony i go potrąca? Co w takiej sytuacji – czy jest winny nie ustąpienia pierwszeństwa pieszemu? I KTO MA TO ROZSTRZYGNĄĆ jeśli nie ma w pobliżu świadków i policji?
Moim zdaniem pieszy zamierzający przejść przez przejście powinien podnieść rękę co by informowało kierujących że pieszy przechodzi przez przejście.