W Wolfsburgu zaczęto zastanawiać się, czy na wersję GTI nie zasługuje też Passat B1, którego flagowa wersja oferowała dość skromne 85 KM. Nie poprzestano na teoretycznych rozważaniach. Gotowy do produkcji Passat GTI był gotowy po roku od premiery flagowego Golfa. Nigdy nie trafił jednak do salonów. Dlaczego?
Lata 70. były szalonym okresem w dziejach motoryzacji. Wybuch kryzysu paliwowego nie przeszkodził bowiem w rozpoczęciu produkcji pierwszych samochodów z turbodoładowanymi silnikami oraz wykrystalizowaniu się segmentu hot hatchy, które stały się modne za sprawą Golfa GTI. Sukces kompaktowego sportowca zaskoczył nawet Volkswagena. Planowaną produkcję 5000 sztuk wyprzedano na pniu.
Twórcy prototypu Passata GTI czerpali pełnymi garściami z recepty na Golfa GTI. Pozbyto się chromowanych obramowań szyb oraz lśniących logotypów marki i wstawek w zderzakach. Boczne listewki – pełniące zarówno funkcję dekoracyjną, jak i chroniące karoserię przed obiciem drzwiami innych pojazdów, zastąpiono naklejanymi, czerwonymi pasami. Takie zmiany w połączeniu z lakierem Bahama Blau wystarczyły, by Passat zaczął wyglądać nowocześniej i bardziej drapieżnie.
Na tym jednak nie poprzestano. Pod przednim zderzakiem zamontowano fartuch aerodynamiczny z otworami kierującymi strugi powietrza na hamulce. Karoserię optycznie obniżyły dokładki przednich i tylnych błotników oraz nakładki na progi. Całość, jak przystało na Volkswagena ze stajni GTI, utrzymano w czarnej kolorystyce. Z pierwowzoru nie przeniesiono jedynie czarnego obramowania tylnej szyby, za wystarczająco wyrazisty dodatek uznając sam spojler trzecich drzwi, zmniejszający o połowę siłę unoszącą tylną oś przy szybkiej jeździe.
Wnętrze było niemal bliźniacze z kabiną Golfa GTI. Przy pierwszym kontakcie z samochodem wzrok przyciągają obszyte kraciastą tapicerką kubełki. Później zauważa się kierowcę „Spucknapf” ze stalowymi ramionami i z wieńcem obszytym skórą, krótki i masywny lewarek skrzyni biegów oraz konsolę środkową z zegarkiem oraz wskaźnikami temperatury i ciśnienia oleju. Koneserom mogłoby brakować jedynie czarnej podsufitki.
Przeniesiona z Golfa GTI jednostka z mechanicznym wtryskiem paliwa Bosch K-Jetronic rozwijała 110 KM przy 6100 obr./min oraz 140 Nm przy 5000 obr./min. Przy nieprzekraczającej tony masie własnej do zapewnienia dobrych osiągów więcej nie było potrzeba. Już po 10,5 s od startu Passat GTI przekraczał 100 km/h i rozpędzał się do 182 km/h. Takie wartości oznaczały, że byłby solą w oczach użytkowników ówczesnych limuzyn klasy średniej. Dość powiedzieć, że sportowy liftback Volkswagena dotrzymałby kroku BMW 525 ze 145-konnym silnikiem, zawstydzając osiągami i prędkością maksymalną warianty 518 i 520. Do poprawionych osiągów dopasowano zawieszenie, które otrzymało amortyzatory o wyższej sile tłumienia, grubsze stabilizatory oraz twardsze sprężyny.
Jedyny zbudowany Passat GTI z symbolicznym przebiegiem (niecałe 600 km) jest obecnie ozdobą zbiorów wolfsburskiego Stiftung AutoMuseum Volkswagen. Dlaczego, mając gotowy samochód spod rozpoznawalnego i cenionego już znaku, nie zdecydowano się na uruchomienie jego produkcji? Zgody nie wydał Toni Schmücker, ówczesny prezes Volkswagena, który chciał inaczej pozycjonować Passata. Litera L w oznaczeniu wzbudza skojarzenia z luksusem bądź limuzyną, co pasuje do auta klasy średniej. Symbol GLI przetrwał próbę czasu. Do dzisiaj za oceanem oferowana jest Jetta GLI z silnikiem 2.0 TSI. Niewykluczone, że czynnikiem hamującym było też podobieństwo do wprowadzonego niewiele wcześniej (w 1974 r.) Scirocco, które również miało podwójne reflektory przednie, łagodnie opadającą pokrywę bagażnika, pionową tylną ścianę nadwozia oraz… 110-konne 1.6. Atutem Passata GTI było łączenie atrakcyjnego wyglądu z bardziej przestronnym wnętrzem.
Ambitny projekt nie został w całości pogrzebany. W 1979 r. na rynku pojawił się Passat GLI, który krył pod maską 110-konne 1.6 z wtryskiem paliwa. Przed laty była to tak rozpoznawalna jednostka, że garść suchych danych natychmiast budziła skojarzenie z Golfem GTI. Aktualnie Passat B1 GLI jest łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. Samochód produkowano przez kilka miesięcy (1979-1980), co przekłada się na śladową podaż egzemplarzy. Niemieckie źródła podają, że zarejestrowano niecałe 2200 egzemplarzy! To więc jeden z najrzadszych modeli w historii Volkswagena. Na pewno nie będzie tani w zakupie. Zadbane Passaty B1 z 55-konnymi silnikami już są wyceniane na 5000 euro.
Silnik | 1.6 8V, wolnossący, mechaniczny wtrysk paliwa |
Maksymalna moc | 110 KM przy 6100 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 140 Nm przy 5000 obr./min |
Skrzynia biegów | 4-stopniowa, manualna |
Długość / szerokość / wysokość | 4290 / 1615 / 1360 mm |
Rozstaw osi | 2470 mm |
Koła | 175/70 R13 |
Masa własna | ok. 910 kg |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,5 s |
Prędkość maksymalna | 182 km/h |