Spadek liczby zamówień oraz siły nabywczej sprawia, że statystyki niemieckiej motoryzacji spadają. Na tle światowej produkcji samochodów, Niemcy także wypadają blado, a na motoryzacyjnego giganta rosną Chiny. Czy Niemcom grozi kryzys? „Katastrofa nie jest już nie do pomyślenia”.
Spójrzmy na liczby – w Europie w zeszłym roku wyprodukowano ok. 16 mln samochodów, z czego 3,67 mln wyjechało z niemieckich fabryk. To dziś pozycja nie do podważenia, ale sytuacja wygląda zupełnie inaczej na tle reszty świata. Serwis money.pl podaje, że z globalnych fabryk wyjechało 85 mln samochodów, z czego aż 27 mln w Chinach. Jak łatwo się domyślić, dominują auta elektryczne.
Istnieje też inna perspektywa, którą przybliża „The Economist”. Tam czytamy, że aż 3/4 samochodów, które wyjechały z niemieckich fabryk opuszcza ten kraj na zawsze. Istnieje możliwość, że niemiecka gospodarka jest na drodze do kryzysu. Niemcy od lat są kojarzone z motoryzacją i potężnymi koncernami. Elektryfikacja jednak sprawiła, że to nie nasi sąsiedzi zza Odry są na prowadzeniu, a Chiny.
Volkswagen w podobnej sytuacji co Nokia i GM?
Thomas Schaefer, prezes VW w lipcu przyznał, że jego spółka musi mierzyć się z wieloma problemami, takimi jak rosnące koszty, spadający popyt, coraz potężniejsza konkurencja. Schaefer sam zwrócił uwagę, że „stawką jest przyszłość marki”. „The Economist” dostrzega w tym podobieństwo do wypowiedzi prezesa Nokii, który w 2011 roku w podobny sposób ostrzegał własnych współpracowników przed możliwą katastrofą.
Warto przytoczyć kolejne liczby. Volkswagen był niegdyś w Chinach liderem sprzedaży samochodów spalinowych. Na rynku elektryków udział Niemców to zaledwie 2 proc. To oczywiście nie początek końca i nie można na razie mówić o kryzysie. Niemcy zdają się być świadomi wyzwań i zagrożeń i mają sporo do nadrobienia.
Stawką jest bowiem nie tylko gospodarka, ale także miliony ludzi pracujących dla przemysłu. Dla samej branży motoryzacyjnej pracuje ok. 900 tysięcy pracowników co stanowi ok. 2 proc siły roboczej. Jeśli dodamy do tego podwykonawców, firmy transportowe, dostawców części itd. liczba rośnie do 2,5 mln pracowników, czyli ok. 5 proc całej siły roboczej.
Money.pl podaje, że jeśli Niemcy nie przejdą transformacji nastawionej na elektromobilność, ich sytuacja może być podobna do tej w USA, gdzie upadły wielkie fabryki motoryzacyjne w Michigan, Indianie, Ohio i Pensylwanii. Chodzi nie tylko o technologię w samochodach, ale także sposób funkcjonowania fabryk i model gospodarczy.
Czy elektromobilność nie wywoła więc więcej zamieszania niż pożytku? Do całkowitego zakazu sprzedaży samochodów spalinowych pozostało 12 lat. To dużo i mało. Dużo, bowiem w świecie motoryzacji to cała epoka, wydaje się więc, że producenci aut się wyrobią. Jednak wprowadzenie na rynek milionów aut elektrycznych to nie tylko wyzwanie dla twórców aut, ale także przerobienie całej infrastruktury, a także wyprodukowanie ogromnej ilości energii.