Zabytkowe samochody mają niezaprzeczalny urok. Jazda nimi nie każdemu będzie odpowiadała. Chociażby z racji osiągów i prowadzenia, istotnie odstających od współczesnych standardów. Kwestię rozwiązano, tworząc auta w stylu retro z wieloma nowoczesnymi rozwiązaniami pod karoserią.
Tego typu hybrydy dość często powstawały na bazie Transportera, wyposażanego w silniki czy hamulce z Porsche. Rzadziej eksperymentowano z Garbusem. Stan rzeczy postanowiła zmienić założona przez Georga Memmingera manufaktura Feine Cabrios. Od lat specjalizuje się w restaurowaniu garbatego Volkswagena. Znając na wylot jeden model, ze wszystkimi jego wadami i zaletami, uznano, że przyszedł czas na stworzenie własnej interpretacji ikony. Rozwinięcie jej i uczynienie bardziej nowoczesną.
Już na etapie projektowania stało się jasne, że z Garbusa uda się wykorzystać jedynie detale. Cały samochód, włącznie z nadwoziem i silnikiem, trzeba było zaprojektować od podstaw. W rezultacie Memminger Roadster 2.7 różni się od pierwowzoru większością elementów. Najbliższy serii pozostał zarys poszycia i rozstaw osi. Karoserię przytwierdzono to rurowego szkieletu, a silnik przesunięto w kierunku przodu nadwozia. Zabrakło miejsca na kanapę, ale centralnie osadzony motor poprawił właściwości jezdne. Na każdym etapie prac zwracano uwagę, czy poszczególne elementy lub rozwiązania w możliwie dużym stopniu nawiązywały do oryginału. Nawet rury wydechowe zostały wyprowadzone pośrodku pasa tylnego, co nie jest oczywiste już w Garbusach po większym tuningu.
2,7-litrowy silnik jest autorską konstrukcją manufaktury z Reichertshofen. Wywodzi się z boksera przewidzianego dla Volkswagenów 411/412. Za sprawą zwiększonej pojemności i licznych poprawek ma aż 210 KM. W aucie ważącym 800 kg więcej do szczęścia nie potrzeba. To jakby nowego Beetle’a wyposażyć w przeszło 300-konny agregat. Zupełnie zrozumiałe jest więc użycie hamulców z Porsche, jak również wypełnienie otworów drzwiowych zastrzałami szkieletu nadwozia. Nie tylko zwiększają bezpieczeństwo w przypadku kolizji, ale również podnoszą sztywność karoserii, co ma istotny wpływ na precyzję prowadzenia.
W kabinie znalazło się tyko to, co potrzebne – dwa kubełki z nawiązującą do Golfa GTI kraciastą tapicerką, kierownica, dźwignia zmiany biegów i komplet wskaźników, informujących także o ciśnieniu i temperaturze oleju. Radio uznano za zbędne. Memminger Roadster nie ma nawet tradycyjnych uchwytów do zamykania drzwi. Zamiast nich zamontowano lekkie paski, które dodają wnętrzu wyścigowego sznytu.
Memminger planuje stworzenie serii liczącej 20 egzemplarzy. Ceny nie zostały ujawnione, ale nie ulega wątpliwości, że będą liczone w setkach tysięcy złotych.
Łukasz Szewczyk
Fot. Memminger
Silnik | 4-cylindrowy bokser, 2717 ccm, wolnossący, wtrysk paliwa, katalizator |
Maksymalna moc | 210 KM |
Maksymalny moment obr. | 247 Nm |
Skrzynia biegów | ręczna, 5-stopniowa |
Długość/ szerokość/ wysokość | 4037/ 1725/ 1245 mm |
Rozstaw osi | 2444 mm |
Rozstaw kół (p/t) | 1430/ 1453 mm |
Zawieszenie | niezależne |
Koła (p/t) | 224/45 R18/ 255/40 R18 |
Hamulce (p/t) | tarczowe (278/ 262 mm) |
Masa własna | 800 kg |
V maks. | powyżej 200 km/h |