Któż z nas nie marzył o przejażdżce kabrioletem w ciepły słoneczny dzień. Jak się okazuje, zakup stylowego cabrio wcale nie musi być trudny. Rynek aut używanych obfituje w mnóstwo ofert, dzięki czemu każdy powinien znaleźć dla siebie coś odpowiedniego. Małe, duże, tanie, drogie, europejskie, azjatyckie, a nawet amerykańskie do wyboru, do koloru. A wśród nich król kompaktów i to z pierwszej edycji – VW Golf.
Piękna historia Golfa
Golf I spotkał się z niezwykle ciepłym przyjęciem w Europie. Przez 35 lat produkcji auto sprzedało się w blisko 7 milionach egzemplarzy. Mimo iż w 1983 roku fabryki VW opuścił jego następca, to w RPA z powodzeniem do listopada ubiegłego roku wytwarzano „jedynkę” pod nazwą CitiGolf, dzięki czemu ten prekursor klasy kompaktowej na zawsze zapisał się na kartach historii XX-wiecznej motoryzacji. Poza najpopularniejszym i najbardziej rozpoznawalnym nadwoziem typu hatchback już w 1979 roku zdecydowano się na wprowadzenie do oferty bardziej prestiżowego i unikatowego dzisiaj kabrioletu.
Zainteresowanie tą odmianą Golfa było na tyle duże, że ostatnie egzemplarze zjechały z taśmy produkcyjnej dopiero w 1993 roku. Niestety próby wprowadzenia następcy okazały się niewypałem marketingowym, dzięki czemu właściciele mk1 nie muszą obawiać się o godnego rywala dla swoich maszyn z otwartym dachem. Problemem może być tylko szybko upływający czas, który działa destrukcyjnie nawet na najdoskonalsze auta, co powoduje, że dobrze prezentujących się, sprawnych technicznie samochodów starej daty jest coraz mniej. Zatem jeśli planujesz zakup takiego auta za kilka bądź kilkanaście tysięcy złotych, powinieneś się pospieszyć.
Poszukiwania Golfa 1 cabrio
Borys swoje cabrio nabył zupełnie przypadkowo. Dysponował dość skromnym budżetem, więc nie mógł sobie na wiele pozwolić. Jednak w grę wchodził jedynie produkt z wolfsburskich zakładów. Przeglądając popularny serwis aukcyjny natknął się na ciekawe ogłoszenie. Dotyczyło Golfa I z otwartym dachem w przyzwoitym stanie. Zaintrygowało Borysa i choć aby je obejrzeć, musiał pokonać 800 kilometrów, wsiadł w auto i popędził na drugi koniec Polski, nie wiedząc jeszcze, że już za parę godzin wejdzie w posiadanie nietuzinkowego pojazdu.
Krótkie oględziny i pobieżna ocena stanu technicznego wystarczyły, aby dobić targu. I tak auto trafiło na polskie wybrzeże. Niestety następnego dnia okazało się, że długa podróż i ostry mróz dały mu się we znaki. Kabriolet odmówił posłuszeństwa i Borys na miesiąc odstawił go do warsztatu. Nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. Mechanik wymienił cały osprzęt silnika, zrobił porządek z elektryką, dzięki czemu można było przejść do konkretów.
Tuning nadwozia i wnętrza Golfa cabrio
Borys w przeszłości miał do czynienia z tuningiem w dobrym tego słowa znaczeniu, więc wiedział, jak się zabrać do rzeczy. Poprzedni właściciel dokonał pewnych zmian, lecz auto wymagało bardzo wielu poprawek. W pierwszej kolejności Borys zajął się nadwoziem.
Odświeżył czarny lakier, po czym zaczął ozdabiać karoserię oryginalnymi dodatkami. Wyposażył ją w chromowane listwy, wąskie zderzaki, tylne biało-czerwone lampy utrzymane w stylu clear, zaś przednie z wkomponowanym centralnie krzyżem.
Ponadto usunął zbędne oznaczenia modelu, boczne kierunkowskazy i antenę. Wewnątrz także pojawiło się kilka istotnych zmian. Seryjna nieciekawa tapicerka ustąpiła miejsca brązowowiśniowemu skórzanemu poszyciu foteli, boczków drzwi, podsufitki i mieszkowi lewarka dźwigni biegów. Dodatkowo pojawiła się drewniana kierownica Momo o średnicy 32 cm, naba sygnowana przez tego samego producenta oraz system Snap-Off Raid.
System audio, zawieszenie i koła
Na koniec Borys pozbył się fabrycznego systemu audio, zastępując go nowoczesnym sprzętem. W drzwiach zamontowano odseparowany zestaw SinusLive, zaś w skromnym bagażniku wolne miejsce wypełnił subwoofer Clariona, zasilany prądem płynącym ze wzmacniacza Spirit.
Systemem steruje jednostka Clariona z zielonym podświetleniem, ciekawie komponującym się z resztą deski rozdzielczej. Ostatnie zmiany objęły mechanikę. Fabryczne zawieszenie o wyjątkowo wysokim prześwicie idealnie sprawdzało się na polskich dziurawych drogach, ale zupełnie nie przystawało do koncepcji Borysa.
Wyjściem okazał się montaż gwintowanego zestawu MTS Technik i aluminiowych obręczy sygnowanych logo Intra. Po maksymalnym opuszczeniu auta miska olejowa niemal ociera się o asfalt, ale charakter wozu właśnie tego wymaga. Wolna, dostojna jazda z opuszczonym materiałowym dachem w piękny słoneczny dzień wynagradza wszelkie poniesione trudy. I nawet skromny silnik o pojemności 1,6 litra i mocy 75 KM nie przeszkadza w osiągnięciu przez kierowcę stanu nirwany.
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
Volkswagen Golf 1 1987 r.
SILNIK: 1,6, gaźnik Pierburg 2e, 75 KM.
NADWOZIE: odświeżony lakier, chromowane listwy, wąskie zderzaki, tylne lampy biało-czerwone w stylu clear, przednie lampy z wkomponowanym krzyżem; usunięte oznaczenia modelu, boczne kierunkowskazy i antena; nowe poszycie dachu oraz uszczelki.
ZAWIESZENIE: gwintowane MTS Technik.
KOŁA: 14-calowe aluminiowe obręcze Intra o szerokości 7 cali, opony w rozmiarze 185/50.
WNĘTRZE: fotele, kanapa, boczki drzwi, podsufitka i mieszek obszyte naturalną wiśniowobrązową skórą, drewniana kierownica Momo o średnicy 32 cm, naba Momo, system Snap-Off Raid.
AUDIO: z przodu odseparowany zestaw SinusLive, subwoofer Clarion 350W, wzmacniacz Spirit 360W, okablowanie beztlenowe.
WŁAŚCICIEL: Borys.
(VW TRENDS 2/20210)
