Najbardziej rozpoznawalnym autem VW jest z pewnością Garbus. Od początku produkcji, czyli od końca lat 30., z taśm montażowych zjechało prawie 22 miliony egzemplarzy. O ile kilkanaście bądź kilkadziesiąt lat temu widok popularnego Żuczka nie był niczym nadzwyczajnym, o tyle dzisiaj ich właściciele spotykają się ze zdziwionymi, ale pełnymi serdeczności spojrzeniami innych kierowców. Wraz z zakupem zabytkowego Jajeczka oryginalność i indywidualny charakter otrzymujemy w standardzie. Jeśli jednak potrzebujemy czegoś więcej, powinniśmy bliżej przyjrzeć się odważnemu projektowi Piotra.
Czy za 700 złotych można kupić sprawny samochód?
Początkowo jego Volkswagen z 1966 roku niczym specjalnym się nie wyróżniał. Mało tego, był w raczej opłakanym stanie. I nie ma się czemu dziwić, bo czy za 700 złotych można kupić sprawny samochód?
Jednak Piotr zakupu dokonał w pełni świadomie, zaś jego ambitnego projektu nie powstydziliby się nawet inżynierowie z Wolfsburga. Wkrótce Kopciuszek miał przeistoczyć się w prawdziwą księżniczkę. Prace rozpoczęto od elementów konstrukcyjnych.
Prace blacharskie
Wstawienie nowej podłogi i progów autorskiego pomysłu kosztowało aż 16 metrów profilu kwadratowego i kilku arkuszy blachy, o dziesiątkach godzin blacharskiej pracy nie wspominając. Gdy auto stanęło na nowej ramie, można było wziąć się za spawanie pozostałych części karoserii.
Poszerzono błotniki, pod innym kątem pochylono przód samochodu, zlecono odlew klapy i tylnego korpusu, a wszystko po to, by uzyskać właściwą formę pod kabriolet. Dlatego kolejny etap okazał się kluczowy dla finalnego efektu. Należało umiejętnie obciąć dach i wzmocnić podstawę. Operacja przebiegła bez komplikacji, dzięki czemu po zamontowaniu klapy silnika poczciwy Garbus zyskał wygląd rasowego hot roda. Na koniec położono zielony lakier i na pewien czas zawieszono prace z powodu dziury budżetowej.
Mechanika wnętrze Garbusa
Po pewnym czasie Piotr kupił drugie auto, po czym przeszczepił z niego całą mechanikę i wyposażenie kabiny, żeby móc wyjechać na ulicę. Po trzech latach ciężkiej pracy udało się uruchomić maszynerię sterującą i auto o własnych siłach wyjechało z garażu.
Efekt przerósł wszelkie oczekiwania, lecz z powodu przymusowego wyjazdu za granicę Piotr nie mógł się nim zbyt długo nacieszyć. Na szczęście co pewien czas wracał do Polski, aby wdrażać nowe pomysły i udoskonalać swego Volkswagena.
Jeszcze bardziej oryginalny hot rod
Wkrótce kształt auta stał się jeszcze bardziej oryginalny. Dach obniżono, co wymusiło wstawienie niższej szyby przedniej oraz bocznych drzwiowych. Nie zabrakło także sportowych akcentów. Zawieszenie odbudowano oraz obniżono, dzięki czemu odległość do asfaltu wreszcie zaczęła odpowiadać znanej z rasowych hot rodów.
W nadkola z trudem upchnięto 17-calowe obręcze Atev z niskoprofilowymi oponami w rozmiarze 215/40, zaś pod klapę silnika wsadzono wyremontowaną jednostkę benzynową o pojemności 1,6 litra z Transportera T2.
Dość cherlawy motor w połączeniu z niezbyt precyzyjną skrzynią biegów okazał się jednak wystarczający. Na koniec zaplanowano metamorfozę wnętrza, samochód trafił więc w ręce specjalisty.
Doświadczony tapicer wiedział, jak ważny jest odpowiedni dobór kolorów. Jasnobeżowe poszycie foteli, kanapy, boczków drzwi oraz podsufitki uzupełnione zielonymi wstawkami jest naprawdę stylowe i idealnie pasuje do tego Garbusa. Dodatkowo grubą kierownicę obszyto skórą, zaś plastikowe elementy korbek pomalowano na pomarańczowo.
Garbus powstawał ponad 7 lat i co ciekawe do jego wykonania nie użyto specjalistycznych narzędzi. Dzięki ogromnej pomocy taty Piotra większość prac udało się zrealizować w przydomowym garażu. Kto wie, czy za jakiś czas ci zdolni konstruktorzy znów nie zachwycą fanów motoryzacji kolejnym swoim dziełem…
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
Volkswagen Garbus Hot Rod, 1966 r.
SILNIK: benzynowy, 1,6 litra, przeszczepiony z Transportera T2.
NADWOZIE: wykonane niemal w całości od podstaw, nowa podłoga i progi własnej konstrukcji, przód pochylony pod innym kątem, poszerzone błotniki, tylny korpus i klapa zrobione na zamówienie, obcięty dach, niższe boczne szyby wraz z przednią; nowy metaliczny zielony lakier.
ZAWIESZENIE: odbudowane i obniżone w granicach możliwości, wydajniejszy układ hamulcowy.
KOŁA: 17-calowe aluminiowe obręcze Atev z oponami w rozmiarze 215/40.
WNĘTRZE: nowa tapicerka pokrywająca fotele, kanapę, boczki drzwi oraz podsufitkę, kierownica obszyta skórą, nowa wykładzina na podłodze.
WŁAŚCICIEL: Piotr
(VW TRENDS 1/2010)