Do takich wniosków doszła Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu USA. Według nich pojazdy elektryczne palą się wolniej i rzadziej niż hybrydy.
Badanie pokazuje, że na każde 100 tys. sprzedanych aut, to pojazdy z napędem hybrydowym najczęściej uczestniczą w wypadku, w którym doszło do pożaru. Liczba ta przewyższa samochody elektryczne oraz spalinowe razem wzięte. Analitycy porównali dane z Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu USA (NTSB) i porównali je z liczbą sprzedanych samochodów (wg. danych z Ministerstwa Transportu USA).
Wyniki? Wśród hybryd odnotowano 3475 pożarów na każde 100 tys. sprzedanych egzemplarzy. Auta spalinowe osiągnęły wynik 1530 pożarów, a auta elektryczne zaledwie 25. Co ciekawe, jeśli zestawić to z całkowitą liczbą sprzedanych aut spalinowych, hybrydowych i elektrycznych te wyniki drastycznie się różnią. Prawie 200 tys. pożarów wśród aut spalinowych, 16051 wśród hybrydowych i tylko 52 wśród elektrycznych. Zaznaczmy, że chodzi tu o liczbę w porównaniu do wszystkich aut sprzedanych w USA, gdzie dominują jednostki spalinowe.
Kolejnym aspektem uwzględnionym w raporcie są dane dotyczące wezwań do potencjalnych pożarów. Tutaj mamy następujące rezultaty: 1 085 800 aut spalinowych, 152 000 elektrycznych oraz 32 100 hybryd. Dane pochodzą z 2020 roku.
Najczęstszą przyczyną pożarów w samochodach hybrydowych i elektrycznych stanowiły ich baterie. Z kolei w autach z konwencjonalnym napędem „iskrę” wywoływała instalacja elektryczna.
Nie jest niespodzianką, że w niedalekiej przyszłości auta hybrydowe i elektryczne będą bardziej skrupulatnie badane pod kątem ryzyka wystąpienia pożaru.
Źródło: Jalopnik