O kupnie swojego pierwszego samochodu Mateusz marzył od dziecka. Chodząc jeszcze do technikum stał się posiadaczem Civica, którego w ciągu 2 lat mijał za każdym razem, kiedy jeździł rowerem do szkoły, powtarzając sobie: „kiedyś taką Hondę będę miał”.
Kupił dokładnie ten egzemplarz – silnik był w tragicznym stanie, tak jak i stan całego samochodu, ale Mateusz tego dnia był najszczęśliwszym nastolatkiem, realizującym swoje marzenia krok po kroku. Dziś uczestniczy w międzynarodowych zlotach. Bierze udział w Track Day’ach, mierząc się z własnymi słabościami brnie przed siebie, dumny z siebie, swojej pasji i własnych osiągnięć.
Poznajcie historię Mateusza Wujciów – jak rozpoczęła się jego przygoda z japońską motoryzacją, jak długo trwała budowa hondy, jakie modyfikacje zostały wprowadzone, co stało się dzień przed jedną z edycji Japfestu, czy kiedykolwiek jeździł autem z innym napędem, jakie są jego plany na kolejny sezon? Dziś publikujemy część I – odpowiedzi na te pytania oraz wiele więcej ciekawostek przeczytacie poniżej.
Kojarzycie niebiesko-żółtą Hondę Civic, reprezentującą barwy SPOON SPORTS, której kierowca wykręca świetne czasy podczas różnego rodzaju prób sportowych? Mogliście spotkać ten egzemplarz na różnego rodzaju obiektach tj. Tor Poznań, Tor Łódź, Tor Krzywa, ODTJ Tomaszowo. Nie sposób przejść obojętnie obok tego samochodu, samym wyglądem już przykuwa ogromną uwagę – widać, że właściciel włożył w ten samochód ogromnie wiele serca. Zacznijmy jednak od początku…
Zajawka Mateusza do japońskiej motoryzacji rozpoczęła się od obejrzenia filmu „Za szybcy, za wściekli”, kiedy miał 9 lat. W tym okresie również oglądał zdjęcia z różnych zlotów, przeglądając archiwalne wydania czasopisma „Tuning”. Od tamtego okresu marzył o chwili, kiedy zda prawo jazdy i kupi swój pierwszy samochód. Zapytałam go czy Honda była jego pierwszym samochodem, oficjalnie tak było, a nieoficjalnie… w wieku 14 lat dostał do zabaw na wsi na tydzień Fiata Uno ze spalonym sprzęgłem – na szczęście młodzieńcze zabawy nie trwały długo, a auto skończyło swój żywot na złomowisku. Był też epizod z Fiatem 126p – „U kuzyna na działce jego rodziców kręciliśmy „bączki” i ślizgaliśmy się po równym i pięknym trawniku, do czasu…” – wspomina Mateusz. Pewnego dnia wsiadł też za kierownicę BMW E36, zimą, na letnich oponach, podobno zabawa była przednia – „czułem, jakbym to robił od lat, byłem w stanie całkowicie przewidzieć zachowanie samochodu w poślizgu.”. Jednak całym swoim sercem był cały czas przy Hondach:
„Dwa lata przed uzyskaniem pełnoletności zacząłem dorabiać na prawo jazdy, na samochód i jego ubezpieczenie. Już wtedy myślałem przyszłościowo o dostępności części, kosztach ewentualnych napraw. Brat znalazł dwa ogłoszenia – jedno to był czerwony Civic z silnikiem 1.5 i widoczną rdzą z każdej strony auta, a drugie… Turkusowe „jajko” z czarną, matową maską z „amberami” i silnikiem 1.3. To był samochód, który od dwóch lat mijałem każdego dnia, jeżdżąc do szkoły. Wtedy powiedziałem bratu by natychmiast jechał do komisu je obejrzeć i potwierdzić zakup. Czekałem na wiadomość i w końcu zadzwonił – „To nie ma sensu. Samochód składany z kilku, bo wykładzina w tylnej części wnętrza jest pofałdowana. W dodatku silnik ma problem z rozruchem, jest 1 cm czarnego oleju ponad bagnet i zero płynu chłodniczego, więc i silnik trup…”.” – opowiada o swoich początkach Mateusz. Był wtedy tak bardzo nakręcony na właśnie ten samochód, że niezależnie od wszystkiego, chciał je obejrzeć. Po szkole pojechał tam razem z bratem i ostatecznie je kupił. W momencie odbioru kluczyków miał oczy we łzach. Był jednocześnie roztrzęsiony, ale i bardzo szczęśliwy. Ten dzień z pewnością zapamięta na długo… By móc wsiąść za kierownicę potrzebował chwili, musiał się wyciszyć i skupić by uruchomić auto, co jak się okazało, nie było takie proste…
Sama budowa projektu rozpoczęła się w 2013 roku i trwa do dziś. Mateusz pasjonuje się też elektroniką oraz informatyką, lubi sam konstruować mikroukłady, sterowniki, uwielbia majsterkować, programować i budować „coś” z niczego. Dlatego też bardzo wiele prac przy Hondzie wykonał sam. Poświęcił wiele czasu na szukanie tzw. okazji – większa część samochodu zbudowana jest na częściach pozyskanych niemal za darmo lub „po kosztach”, np. przełożenia skrzyni biegów szukał w kontenerze z „grubym złomem”. Civic tuż po zakupie był świeżo po „blacharce”, niestety kilka dni później zerwał się cały środkowy wydech, powodem była postępująca rdza. Przednie tarcze hamulcowe zupełnie nie istniały. Silnik był zagadką, jednak wystarczyło wymienić olej, płyn chłodniczy i wyregulować gaźnik dwoma śrubokrętami. Najdroższe w zakupie były amortyzatory, sprężyny, klatka oraz felgi. – „Dużo eksperymentowałem, między innymi zakładając turbo, cały zestaw kupiłem za 800 zł, doładowując silnik na ponad 1 bar, tym samym wysadzając silnik na jeden dzień przed moim pierwszym Japfestem.” – opowiada właściciel Hondy.
Najważniejszymi aspektami dla Mateusza było nienaganne prowadzenie się Civica, dlatego… o pierwszych wprowadzonych modyfikacjach oraz dalszych zmianach i jego historii przeczytacie już w II części tego materiału.
Mateusza możecie śledzić na Instagramie, Youtube, czy Facebook’u.
Fot. www.facebook.com/nitro2112, Agniess.pl
Tekst: Agnieszka Kujawa
Masz ciekawy samochód, o którym chciałbyś/chciałabyś nam opowiedzieć?
Wypełnij formularz na naszej stronie i prześlij go do nas – TUTAJ.