Profanacja, to pojęcie odnoszące się do naruszania, zbezczeszczenia przedmiotów i miejsc praktyk religijnych. W szerszym znaczeniu, profanacja to także znieważenie przedmiotów i wartości powszechnie szanowanych. Czy, jak na przykładzie tego VW Corrado dotyczy też aut?
Sportowe coupé Volkswagena
Kiedy na początku lat 90. VW Corrado błyszczało w salonach samochodowych i na drogach, nikt nie zastanawiał się, jak popularny stanie się ten model. Z czasem auto stało się obiektem uwielbienia. Projektanci stworzyli pojazd, który był uosobieniem sportowych aspiracji koncernu z Wolfsburga. Nowe zgrabne coupé wyposażono było w gamę doborowych silników, od najsłabszego 2.0 8V do mocarnego VR6. Wszystkie miały wspólną cechę – niezależnie od tego, czy były wolnossące czy doładowane, ile zaworów przypadało na cylinder i czy ich tłoki pracowały w rzędzie czy nie – były zasilane benzyną. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, by auto, którego sam wygląd sugerował już szybkość, mogło być napędzane silnikiem Diesla. Można zaryzykować twierdzenie, że od tamtego czasu sytuacja niewiele się zmieniła. Wiele osób dosiadających niemieckiego coupé do dziś się krzywi, słysząc o pomysłach wszczepienia silnika TDI pod maskę ich ukochanego samochodu. Na szczęście są ludzie, którzy nie boją się przełamywać stereotypów.
Nietypowy pomysł na Corrado
„Gulu”, mieszkaniec Wrocławia, zaryzykował i właśnie jego dzieło możecie teraz oglądać. Jako że Corrado to auto wciąż młode i przyciągające wzrok, nasz bohater postanowił sprawić sobie coupé z Wolfsburga. Wersja, jaką nabył, to egzemplarz wyposażony w 2-litrowy silnik z dwoma wałkami rozrządu. Jego zaletą jest konstrukcja nastawiona na długowieczność, choć nie szło to, niestety, w parze z mocą. 150 koni mechanicznych w ważącym 1210 kg nadwoziu nie dostarczało „Gulowi” doznań, jakich oczekiwał po sportowym aucie. Nowo zakupiony pojazd miał jeszcze jedną wadę, mianowicie apetyt na paliwo, który trudno nazwać umiarkowanym. Summa summarum – duże spalanie i dość przeciętne osiągi sprawiły, że powstał plan, by wzmocnić Corrado. Przeszczep innego, mocniejszego silnika wydawał się najrozsądniejszym wyjściem. Oczywistym wyborem były jednostki benzynowe znane z innych wersji Corrado. Dostępność części i stosunkowo duży wybór sprawia, że SWAP nie jest zadaniem bardzo skomplikowanym. „Gulu” jednak odrzucił tę opcję i zabrał się – zdaniem niektórych – za wywarzanie otwartych drzwi. Corrado miało być szybkie i wyróżniać się z tłumu nie tylko wglądem, ale i silnikiem. Tak powstała koncepcja Corrado TDI.
TDI zamiast benzyny?
Pod maską coupé miał się znaleźć prawie 10 lat młodszy od auta silnik, w dodatku klekoczący diesel. Sam jego wybór nie był prostą sprawą. Z góry odpadały wszystkie jednostki zasilane pompą rotacyjną. Wprawdzie są podatne na zabiegi podwyższające moc, jednak ich konstrukcja nie jest już szczytem techniki. „Gulu” postanowił stworzyć samochód zasilany ropą dostarczaną przez pompowtryskiwacze. Jak rewolucyjny jest to pomysł niech świadczy fakt, że jest to jedno z niewielu Corrado na świecie, w którego układzie zasilania pracują właśnie pompowtryskiwacze. Po długiej walce i przezwyciężaniu wielu trudności TDI znalazł się pod maską Corrado. Auto z nowym sercem zostało poddane szeregowi zabiegów lakierniczych i blacharskich, tak by jak najbardziej zwracać uwagę. Coupé stało się dwukolorowe, a na jego boku pojawił się wzór stworzony aerografem. Fioletowy kameleon i pomarańcz zaczerpnięty z palety Lamborghini przyciągały teraz wzrok, podobnie jak aluminiowe felgi RH Cup.
Modyfikacje silnika
Wraz z rozwojem projektu silnik rósł w siłę. Jego moc ani na chwilę nie miała pozostać seryjna. Na początku projektu i w fazie planowania Gulu myślał o 190 KM, tak by zbliżyć się swoim dieslem do mocy generowanej przez legendarne VR6. Stopniowo auto dostawało coraz to nowe zastrzyki mocy. Wreszcie ostateczny setup był skompletowany i pozostał tylko montaż. Nowe turbo GT22, intercooler wzięty z ciężarówki i program sterujący pracą silnika pozwoliły wygenerować naprawdę potężną moc. Następny etap objął zmiany zarówno w głowicy, jak i bloku silnika. Pojawiły się tuleje firmy Mahle. Układ chłodzenia sprężanego powietrza oparto na rurach średnicy 60 mm. Zaprojektowano także całkiem nowy układ wydechowy. Całość była tak mocna, że seryjne sprzęgło odmówiło współpracy. Kilkakrotne próby na hamowni za każdym razem pokazywały inny wynik w zależności od tego, jak bardzo ślizgało się sprzęgło. Rozwiązaniem problemu był spiek od Radzikowskiego ze wzmocnionym o 75 procent dociskiem.
By auto lepiej pozbywało się spalin, najpierw wypiastowano, a następnie wypolerowano kolektor wydechowy. Jednym z ostatnich kroków było zamontowanie nowego wałka rozrządu sterującego czasem otwierania zaworów. W końcu mechanika auta była gotowa. Auto pojechało na Śląsk, gdzie ostatecznym strojeniem zajął się Aligator. Znany specjalista od silników TDI napisał program, dzięki któremu Corrado po wjechaniu na hamownię uzyskano piorunujący wynik 273 KM i 485 Nm. Nawet najwięksi malkontenci musieli przyznać, że Corrado „Gula” przestało być zwykłym klekotem. Teraz stało się jednym z trzech najszybszych Corrado w Polsce.
Poprawianie wyglądu coupé
Jednocześnie ze zmianami pod maską pracowano nad modyfikacją wyglądu coupé. Nowy szary lakier delikatnie opalizujący w słońcu nadał mu zupełnie innego wyrazu. Po krzykliwym malowaniu przyszedł czas na klasyczny i o wiele lepszy wygląd. W tym samym czasie zamontowano felgi ZEO, 7,5×18 o ET42, które chyba najlepiej wpisywały się w przebudowę. Szare felgi o szerokich ramionach doskonale uwydatniały wielkie nawiercane tarcze hamulcowe potrzebne do zatrzymania tego potwora.
By auto dobrze przenosiło moc na asfalt, w zawieszeniu pracują amortyzatory i sprężyny FK, obniżające samochód o 80 mm z przodu i 60 mm z tyłu. Jako że jest to zawieszenie gwintowane, w zależności od potrzeby auto można podnieść do seryjnej wysokości lub opuścić jeszcze bardziej. Jak jeździ to Corrado? Odpowiedź może być tylko jedna – mocno! Odpalenie silnika przypomina start starego ciągnika. Kompresja, którą muszą pokonać tłoki, jest tak duża, że ma się wrażenie, iż silnik nigdy nie załapie. Moment obrotowy można nazwać jednym słowem – potężny.
Wyrywne coupé VW
Auto rwie do przodu na każdym z sześciu biegów. Problemy z trakcją są normalnym zjawiskiem, ale utrata przyczepności pod koniec trzeciego biegu jest rzeczą wymownie świadczącą o mocy auta. Styl samochodu jest dość kontrowersyjny i nie każdemu musi się spodobać. Zderzak z dużym wlotem powietrza ma być przede wszystkim praktyczny, a nie piękny. Wloty na przedłużonej w badlooku masce na szczęście nie są zbyt wulgarne i dodają drapieżności, jednocześnie pomagając odprowadzać ciepłe powietrze z komory silnika. Drzwi bez klamek i ciemne szyby to niestety przeżytek lat 90., ale podobają się właścicielowi.
Paliwo leje się do auta przez wlew zapożyczony z motocykla Kawasaki. Z tyłu zmodyfikowany zderzak z wkomponowaną tablicą tablicą dobrze współgra z wygładzoną tylną klapą. Tylne światła są kolejnym nieoryginalnym elementem, ale mimo wszystko dobrze wyglądają na szarym aucie. Obecnie coupé stoi na skręcanych obręczach RH. Dużym ich plusem jest mała waga, jednak nie wyglądają już tak dobrze, jak wspomniane wcześniej ZEO.
„Gulu” jest miłośnikiem prędkości, co udowodnił kilka razy, stając na podium w klasie Diesel mistrzostw Polski w wyścigach na ¼ mili. Zbudowane przez niego Corrado to prawdziwy unikat. Jak zaznacza właściciel, wszystkie zmiany są dziełem jego rąk. Czy prezentowane auto to profanacja? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam, jedno tylko trzeba przyznać, nawet jeśli to profanacja, to jest to piekielnie szybka profanacja!
Michał Grala
Fot. autor
VW Corrado, 1994 r.
NADWOZIE: wszystkie elementy oprócz dachu zmodyfikowane, błotniki tylne poszerzone o 12 cm, przednie o 7 cm, motocyklowy wlew paliwa, brak klamek i wygładzone drzwi bez listew, przyciemnione szyby, tylny zderzak wygładzony na lustro, tablica rejestracyjna przeniesiona na dół, w błotniku kratka od Mercedesa Sprintera, lampy przednie ksenony, grill przerobiony (hybryda ze zderzakiem Škody Felicii), zderzak przedni wygładzony oraz zrobiony wlot z przodu na Intercooler (wlot ze zderzaka Felicii), maska – badlook, wloty na masce z busa T3 skrócone o połowę , lampy tylne – białe in.pro, wszystkie wycieraczki chromowane, tylna klapa zaspawana na gładko.
SILNIK: swap z 2,0 16 V benzyny na 1,9 TDI ASZ, 130 KM seryjnie, duże turbo, głowica przerobiona stage 3, wałek rozrządu sportowy wersja HP, tłoki i korbowody modyfikowane, sportowe pompowtryskiwacze, rekonstrukcja układu dolotowego oraz filtr BMC, duży intercooler, wydech 2,75 cala, obecna moc 280 KM i 500 Nm.
ZAWIESZENIE: gwintowane FK, regulacja 80 mm przód, 60 mm tył.
FELGI I OPONY: RH 2-częściowe ZW3 17 cali, opony Yokohama A539.
WNĘTRZE: Recaro skórzane, kierownica Momo.
INNE: specjalne podziękowania dla firmy Turbosprężarki z Wrocławia, która przyczyniła się do powstania tak dużej mocy auta.
(VW TRENDS 2/2008)