Ameryka Południowa stała się po drugiej wojnie światowej niesamowicie ważnym rynkiem dla Volkswagena. I choć producent miał w ofercie jedynie Garbusa i VW typ 2 Kombi T1, to wystarczyło, żeby zdobyć szturmem kontynent Azteków.
Gdy w 1953 rząd Brazylii zabronił importu samochodów w całości, niemiecki koncern postanowił zorganizować w São Paulo montownię, która stała się pierwszą siedzibą Volkswagen do Brasil Ltda. W 1957 roku firma na stałe przeniosła się do São Bernardo do Campo i to właśnie tam oprócz montażu modeli z Niemiec inżynierowie zaczęli rozwój unikatowych modeli. To tak, jak w Polsce samochody marki Fiat dostawały szansę na rozwój jako Polskie Fiaty. Dzięki tej ogromnej swobodzie w Brazylii powstały różne modele VW unikatowe dla tego rynku. Najważniejszym z nich była Brasilia.
Pierwszym bestsellerem była Fusca, czyli brazylijska odmiana Garbusa, ale w latach 70. przedwojenna konstrukcja była już bardzo przestarzała. Firma chciała się upewnić, że będzie w stanie konkurować z dużo nowocześniejszymi konstrukcjami z USA i Azji. Na świecie koncern wprowadził przednionapędowego Golfa, ale w Brazylii było inaczej. Rudolf Leiding, ówczesny szef VW Brasil, zlecił inżynierom stworzenie nowoczesnego nadwozia na płycie podłogowej Garbusa – przestronniejszego, bardziej praktycznego, w coraz bardziej popularnym pudełkowym kształcie. Tak powstała Brasilia. Konstruktorzy użyli podłogi od Karmanna Ghia i sprawdzonej niezawodnej technologii znanej z Beetle. Dzięki temu wóz z lat 30. stał się autem z lat 70., a to niesamowite osiągnięcie. Nowe nadwozie pozwalało maksymalnie wykorzystać dostępną przestrzeń. Na przykład silnik wciąż znajdował się z tyłu pojazdu, ale nad nim nie było już charakterystycznego garba. Z przodu dzięki kubistycznemu kształtowi karoserii również powstał bagażnik. Dziś za sprawą Tesli taki przedni przedział bagażowy nazywa się frunk. We wnętrzu lekkość konstrukcji podkreślają duże szyby zupełnie inne niż znane z protoplasty. Cechą charakterystyczną brazylijskich Volkswagenów jest szpiczasty przód, znany jako Lieding Nose.
Prezentowany przez nas egzemplarz pochodzi z 1975 roku i dzięki temu ma wspaniałą drewnianą deskę rozdzielczą pokrytą czerwonym winylem. W późniejszych rocznikach została ona zastąpiona bardziej nowoczesną, plastikową, ale winylowa wygląda lepiej. Po lewej stronie od kierownicy mamy dodatkowy panel ze wskaźnikami ciśnienia paliwa, oleju i doładowania. Przyrządy do monitorowania parametrów silnika zdradzają, że ta Brasilia ma kilka modyfikacji typu go-fast. Seryjny silnik 1.3 na etanol zastąpił motor 1.7. Zarówno fabryczny, jak i obecny to chłodzone powietrzem czterocylindrowe boksery. Ten konkretny motor ma jeszcze turbodoładowanie. Sygnowana przez Borg Wagner turbina z powiększonymi zaworami ssącymi czy nowym wałkiem rozrządu sprawia, że mamy do dyspozycji 135 KM. Brasilia waży 890 kg i dzięki temu ten egzemplarz ma o 10 proc. lepszy stosunek mocy do masy od Golfa V GTI. To naprawdę szybkie auto. O ile tylko mamy dostęp do popularnego w Ameryce Łacińskiej paliwa, czyli etanolu. To alkohol z trzciny cukrowej, wymagający specjalnej kalibracji układu paliwowego. Gdy auto przybyło do Europy, zmieniono regulację w układzie paliwowym i konfiguracji gaźnika. Teraz można tankować benzynę.
Inspirowany Volkswagenem Type 4 hatchback był dostępny w Brazylii od 1973 do 1982 roku i przez ten okres wyprodukowano około miliona sztuk. Poza popularną trzydrzwiową odmianą można było nabyć też pięciodrzwiowy model. W tej formie samochód był dostępny również w Nigerii pod nazwą Igala. To wspaniałe, że Brazylijczycy postanowili rozwinąć koncept Garbusa. W pewnym sensie to najnowocześniejsza wersja tej platformy podłogowej. W Europie Brasilia jest prawdziwym unikatem, natomiast egzemplarz z silnikiem turbo na Starym Kontynencie jest prawdopodobnie jeden – właśnie ten. Egzotyczne pochodzenie tego auta wiąże się też z ciekawymi legendami krążącymi wokół tego modelu. Podobno podczas testów przedprodukcyjnych w stronę szpiegującego testerów fotografa padły strzały. Jeśli to prawda, byłby to jedyny taki przypadek, który tylko dowodzi, jak ważny był to projekt. Zaś nazwa Brasilia pokazuje, jaką dumą ten samochód napawał swoich konstruktorów. Brazylijczycy mają więc swoją Brasilię, tak jak my, Polacy, mamy Poloneza. A teraz dzięki Darkowi z classiccars4you mamy w kraju auto uważane za południowoamerykańskie dziedzictwo narodowe. Ciekawe, czy udałoby się znaleźć Poloneza nad Amazonką. Niektóre źródła podają, że nasz kraj wyeksportował do Brazylii trzy sztuki.
Krzysztof Kaźmierczak
Fot. autor
|
VW BRASILIA 1975 r. |
SILNIK/ NAPĘD: |
Fabrycznie 1.3, 49 KM przy 4600 obr./min; obecny: 1.7, dwa gaźniki Brosol, turbina Borg Wagner, zapłon bezstykowy, modyfikacja wałka rozrządu i głowic, 135 KM przy 4950 obr./min i 205 Nm przy 3100 obr./min |
ZAWIESZENIE/ HAMULCE: |
Zawieszenie obniżone |
KOŁA/ OPONY: |
Felgi stalowe, chromowane |
NADWOZIE: |
Naklejki ze zlotów oraz blenda przedniej szyby, dodatkowy sygnał dźwiękowy pod maską |
WNĘTRZE: |
Oryginalne wnętrze z czerwoną winylową tapicerką, ponadto wskaźniki ciśnienia paliwa, oleju i doładowania |
STYL: |
Socal, callook |
WŁAŚCICIEL: |
Łukasz ,,Kudłaty ”Serwinek |
PODZIĘKOWANIA: |
Za udostępnienie samochodu dla www.classiccars4you.com |