Golf to Golf, każdy go widział i wie, jak wygląda. Na pewno widział też Borę, czyli Golfa w wersji sedan. Co nam wyjdzie z połączenia tych dwóch modeli? Oczywiście Bolf! Oto on w całej krasie.
Początek historii
Historia tego VW zaczęła się w 2006 roku, kiedy po powrocie z wakacji w USA Sebastian (Sebek) zaczął szukać sobie auta. Początkowo miała to być Honda Civic, potem okazało się, że funduszy starczy na większą Prelude. Szukał ciekawego egzemplarza, ale znajomi, którzy w większości jeździli VW, zaczęli namawiać Sebastiana na model ze stajni VAG. Golf wydawał mu się zbyt pospolity, więc zaczął szukać czegoś innego, bardziej praktycznego, w wersji kombi. Traf chciał, że jego tata pozbył się swojego Jeepa i zaczął przeglądać ogłoszenia dotyczące Passatów. Pewnego dnia ojciec i syn wybrali się za Odrę w poszukiwaniu dwóch podobnych Passatów. Miały mieć silnik TDi i dobre wyposażenie. Poszukiwania zaczęto w Hanowerze. Znaleźli srebrnego Passata B5 Variant. Po oględzinach i przejażdżce Sebastian kupił VW z silnikiem 2.5 TDi. Pierwsze spoty VW i… o dziwo, Sebastianowi zaczął się podobać Golf IV. Było wiele prób rozstania się z Passatem, ale kończyły się fiaskiem. W pewnym momencie pojawiły się nawet plany przeróbki Varianta, w końcu jednak udało się go sprzedać i zaczęły się poszukiwania VW Golfa IV.
Szukając inspiracji
Sebastian zaczął bywać na wielu spotach i zlotach VW, na których było mnóstwo Golfów, ale dla niego żaden nie wyróżniał się niczym szczególnym. Różne style, różne podejście, ale wszystkie wydawały się takie same. Gdy przeglądał strony internetowe z końcówką .de i .be, natknął się na niespotykany w Polsce projekt z wykorzystaniem przodu od bliźniaczej Bory. Pomyślał, że skoro Niemcy mogą, to chyba nie jest to bardzo trudne. Tak więc plany zostały już bardziej sprecyzowane. Podczas kolejnych wakacji w USA Sebek zaczął kompletować poszczególne elementy, choć nie miał jeszcze samochodu. Na Brooklynie widział mnóstwo aut w stylu dub. Strona www.dubmagazine.com i spoty, które odwiedzał, zrobiły na nim wrażenie. Początkowo planował, że felgi w jego aucie będą czarne z polerowanym rantem. To było bowiem bardzo popularne za oceanem w 2006 r., ale w 2007 r. coraz więcej aut utrzymywano w stylu white on white, czyli białe na białym. Temu stylowi Sebastian podporządkował projekt i białe „osiemnastki” z polerowanym rantem popłynęły do Polski. Również sprzęt audio Audiobahn – serię oznaczoną jako Dub Editio – lampy i inne gadżety Sebastian kupił podczas pobytu w USA. Wszyscy się dziwili, że robi to trochę „od tyłu”, bo przecież brakowało mu jeszcze auta!
Polowanie na białego Golfa TDi
Po powrocie od razu wyruszył na poszukiwania Golfa. Auto koniecznie miało być białe, trzydrzwiowe i TDi, najlepiej z uszkodzonym delikatnie przodem, który i tak, jak wiemy, miał zostać wymieniony. Wszelkie białe, jakie się trafiały, to były z reguły 1.4 75 KM – wersje benzynowe lub SDI, oczywiście w wyposażeniu Basis po przedstawicielach handlowych. Plan natomiast był taki, by kupić diesla „na pompie” i przeznaczyć gotówkę na przeróbki silnika celem zwiększenia mocy. Sebek zaczął jednak rozważać opcję zakupu PD (naciągając trochę budżet), który seryjnie legitymowałby się lepszymi osiągami. Łatwo powiedzieć, ale znaleźć białego Golfa z silnikiem o oznaczeniu ASZ lub ARL, wcale nie było proste. Zanim doszło do zakupu auta, zostały sfinalizowane kolejne zakupy.
Kompletowanie części
Kurierem przyszedł komplet z Golfa GTI – Recaro – przednie fotele, kanapa i boczki. Sebek znalazł również zderzak przedni i inne części przodu Bory. Pewnego dnia przeglądał ogłoszenia i nagle w oczy wpadło mu jedno. Był to biały 3-drzwiowy TDi z klimą, elektryką, ESP, a sprzedawał go niemiecki salon w okolicach Essen. Kolega zarezerwował auto. W podróży do Niemiec nie obyło się bez przygód, jak awaria poczciwego T4. W końcu jednak Sebastian dotarł na miejsce, gdzie przeprowadził dokładne oględziny Golfa.
Dodatkowym plusem był fakt, iż w ogłoszeniu Golf miał 101 KM, a na miejscu okazało się, że to jednostka 130-konna! To jeszcze bardziej ucieszyło Sebastiana, więc natychmiast dokonał zakupu. Zamawiając tablice rejestracyjne, Sebek zapytał, czy możliwe jest wykonanie „zlotowych tablic”. Zgodzono się, pod warunkiem, że nie będą miały „hologramów”. Tak więc poprosił o rejestracje z napisem… VW Bolf. Tutaj pani go poprawiła, mówiąc, że auto nazywa się Golf, i była bardzo zdziwiona, gdy Sebastian ponownie poprosił o napis VW Bolf.
Pomysł na przód
Już w kraju auto pojeździło kilka dni i zostało rozebrane. U blacharza dokonano zmiany przodu, a przy okazji usunięto kierunkowskazy w błotnikach i dziurę po znaczku VW w masce. Wszelkie elementy, które wcześniej były czarne, czyli klamki i listwy, zmieniły kolor. Dach i lusterka przeciwnie – zostały polakierowane na czarno. Wszystkie prace lakiernicze potwierdziły, że przód nigdy nie był „ruszany”. Nie wszystkie zebrane wcześniej elementy zostały założone, bo po prostu nie pasowały. Dokładka przedniego zderzaka od Golfa wersji VR6 4Motion została więc sprzedana, podobnie jak listwa przedniego zderzaka i zaślepki dyszy spryskiwaczy reflektorów. Trochę to trwało, ale 24 grudnia tuż przed wigilijną kolacją odebrano auto z warsztatu – niesamowity prezent gwiazdkowy. Nie było jeszcze kompletne, brakowało listew, kratek, ale było widać ogólny zarys projektu.
Powolne składnie Bolfa
Teraz zaczęło się na dobre – spotkania w garażu z kumplami i powolne składanie Bolfa. Jako że seryjne fotele miały podgrzewanie, a Recaro nie, trzeba było je zdemontować i przełożyć. Tak też do Golfa trafiały po kolei: dokładka tylnego zderzaka, spojler dachowy i progi od wersji GTi 25th Anniversary. Na przednim zderzaku zainstalowana została dokładka od 2,8 VR6 4Motion, tym razem już pasująca od Bory. Wnętrze wciąż pozostawało nietknięte. To z zimna, to z czystego lenistwa nie chciało się Sebastianowi chodzić do garażu i go składać.
Zawieszenie
Gdy aura na zewnątrz bardziej sprzyjała, zdecydowano o założeniu letniego „obuwia”. Na białe felgi Nippon Wishbone naciągnięte zostały opony Michelin Pilot Sport w rozmiarze 225/40/18, na jakich seryjnie wychodziła wersja 25th Anniversary. Co do zawieszenia, Sebek wciąż zmieniał decyzje. W pierwszej wersji miał być kit obniżający. Poszukiwania takowego, który obniżałby Mk4 o więcej niż 40/40, skończyły się fiaskiem.
Bolf miał konkretnie „siąść na ziemi”, a nie było to możliwe przy zastosowaniu takich sprężyn. W aucie zainstalowano ostatecznie gwintowany H&R. Podczas montażu zawieszenia i kół okazało się, że przodu nie można skręcić wystarczająco nisko, gdyż talerzyki na amortyzatorach tną oponę. Z pomocą przyszedł kolega z forum, od którego kupił dystanse po 25 mm na tylną oś i po 10 mm na przednią. Samochód poszedł w dół. Wówczas auto z zewnątrz było już prawie skończone, wnętrze niestety nadal wyglądało spartańsko.
Kolejne modyfikacje
Do tego przednie fotele Recaro pojechały do tapicera na zmianę wewnętrznej tapicerki na białą alkantarę. Gdy wróciły, Volkswagena jeszcze bardziej w środku rozebrano. Przeciągnięte zostały kable zasilające i sygnałowe. W przednim zderzaku zainstalowano kratki wraz z halogenami i polakierowano zaślepki spryskiwaczy. Antena z Mk5 zastąpiła seryjną, a na tylnej klapie po lewej stronie widnieje napis BOLF, po prawej zaś czerwone TDi z ARL i Rabbit z wersji 25th Anniversary. Prawe przednie lusterko wymieniono na duże z wersji amerykańskiej. Jako przednie reflektory zastosowano soczewkowe odpowiedniki z Angel Eyes, które wkrótce wymieniono na oryginalne z ciemnymi wkładami.
Z tyłu zainstalowane zostały kupione jeszcze w USA dymione lampy diodowe. Nie wyglądały zbyt dobrze, więc wymieniono je na czerwono-czarne OEM z wersji highline. Wydech miał być typowy dla diesla, czyli zakończony końcówką skierowaną w dół. Z połączenia przelotowego tłumika z kwasówki i końcówki w stylu Audi powstało ciekawe zakończenie układu wydechowego. Gdy wydawało się już, że to koniec zmian, któregoś wieczoru pojawił się na aukcji unikatowy zderzak VW, przeznaczony do Bory tzw. Votex R-line, kompletny wraz z kratkami. Po chwili namysłu Sebek zderzak kupił, teraz pozostało tylko polować na tylny R-line.
Składanie i wytłumianie środka na dobre zaczęło się na około miesiąca przed zlotem VAG Treffen, tam po raz pierwszy auto miało zostać pokazane. Tuż przed wyjazdem ponownie zainstalowane zostały diodowe lampy, tylko troszkę przerobione, aby bardziej przypominały oryginalne. Pomysł przyciemnienia szyb został zarzucony, mimo iż ich czerń dobrze kontrastowałaby z bielą nadwozia.
Wnętrze
Bagażnik, podłoga, drzwi, boczki i tylna klapa Golfa zostały wytłumione. W bagażniku powstała prosta zabudowa oparta na dwóch skrzyniach i podniesionej podłodze, w której zmieściły się zwrotnice oraz dwa wzmacniacze. W drzwiach umieszczono pierścienie dystansowe z MDF na nowe głośniki PowerBass. Do wcześniej polakierowanej czarną perłą konsoli środkowej trafiło radio z wyjeżdżającym monitorem 7-calowym. Równocześnie, kiedy prace nad audio trwały w najlepsze, z elementów z wersji GTi i R32 składano wnętrze.
Zamontowano fotele Recaro oraz boczki drzwi, w których standardowe klamki i rygle zastąpiono modelami z R32. Z „eRki” pochodzą także podświetlane i zamykane kratki nawiewów. Pedały i podstopnica to model dla Golfa wzorowany na Audi TT. Nowa trójramienna kierownica pochodzi z Golfa V. Słupki wewnątrz oklejone zostały czarną alkantarą, a od strony kierowcy zamocowano dodatkowe wskaźniki ciśnienia i temperatury oleju oraz woltomierz.
Wskaźnik ładownia turbiny znalazł się na kolumnie kierownicy. Na Zachodzie kupić można gotowe „kurniki”, ale w tym przypadku trzeba je było tworzyć od podstaw.
Zmian ciąg dalszy
Obecnie przerabiana jest zabudowa bagażnika i w miarę upływu czasu rosła będzie liczba koni mechanicznych. Ale auto już zwraca na siebie uwagę. Sebek wyłamał się, a przeprowadzone przez niego zmiany odbiegają od panujących w Polsce standardów tuningu Golfa. Bora front to zupełnie co innego niż grill bez znaczka w Mk4. Sebastian pokazał, że inaczej nie oznacza źle. Jeśli kiedykolwiek zobaczycie w lusterku szykującą się do wyprzedzania białą Borę, nie zdziwcie się gdy nagle przed wami przeistoczy się w białego Golfa… To po prostu będzie Bolf.
Łukasz „Mapet” Janecki
Fot. Mikołaj Urbański
DANE I FAKTY:
VW Golf IV 2002 r. 1.9 TDi ASZ
Silnik:
tłumik z kwasówki z końcówką typową dla TDi, short-shifter.
Nadwozie:
kompletny przód od Bory, oryginalny zderzak przedni VW Votex R-line z kratkami, kierunkowskazy w błotnikach zaspawane, zaspawana dziura po znaczku w masce, grill no emblem, lampy od Bory z czarnym wkładem + bi-ksenon Boscha, pakiet od wersji jubileuszowej GTi 25th Anniversary (progi, dokładka tyłu zderzaka, spojler dachowy), prawe lusterko od wersji USA, tylne dymione lampy diodowe pomalowane na czerwono, usunięta wycieraczka tylna, antena dachowa od Golfa V, dach i lusterka polakierowane na czarno, na tylnej klapie BOLF i Rabbit z wersji GTi 25th Anniversary, czarne słupki B, klamki i listwy polakierowane na kolor nadwozia.
Koła:
białe felgi Nippon Wishbone 18 cali, opony Michelin Pilot Sport 225/40/18.
Zawieszenie:
gwintowane H&R, dystanse po 10 mm na przód i 25 mm na tył, zaciski hamulcowe pomalowane na czerwono.
Wnętrze:
komplet Recaro z wersji GTi (przednie fotele obszyte białą alkantarą) podgrzewane, pedały i podstopnica à la Audi TT, elementy konsoli środkowej malowane czarnym lakierem perłowym, skórzana kierownica z Golfa V, słupki A, B, C obszyte czarną alkantarą, klamki z R32, kratki nawiewów z R32, rygle drzwi z wersji R32, wskaźniki zamontowane na kolumnie kierownicy i słupku (ładowania turbiny, woltomierz, ciśnienie i temperatura oleju).
(VW TRENDS 5/2008)