BMW Z8. Gdy je ujrzałem, to natychmiast zacząłem nucić kultowy jingle z sagi filmów o Jamesie Bondzie, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Jestem z redakcją BMW Trends już pół dekady, ale czegoś tak wyjątkowego jeszcze na żywo nie widziałem.
To jedno z najbardziej spektakularnych i najwspanialszych BMW. Sam Harald Krüger, obecny prezes zarządu BMW, podczas gali na 100-lecie marki powiedział, że Z8 to jego ulubiony model. Innym dowodem na jego wyjątkowość jest fakt, że pod maską tego BMW mamy niesamowity 400-konny silnik V8 S62 z BMW M5 i to chyba jedyne auto, które mimo bycia fabrycznie wyposażone w silnik M-Power jest zbyt wyjątkowe, żeby dostać przydomek „M”. Ten precedens w nomenklaturze jest jak najbardziej uzasadniony. Po prostu spójrzcie na ten wóz.
Jego wyjątkowe linie są dziełem Henrika Fiskera. Henrik podobno skrócił swoje wakacje, żeby narysować tego roadstera. Opłaciło się, ponieważ ten projekt później zapewnił mu pracę jako szefa designu w Aston Martinie. To dzięki niemu AM mógł pochwalić się m. in. modelem DB9. Wracając do bohatera naszej prezentacji nie można zapomnieć o prototypie, który został przedstawiony 1997 na Tokyo Auto Show. BMW Z07, bo tak nazywał się ten one-off jest niesamowicie podobne do wersji seryjnej. Największą różnicą jest linia dachowa z dwoma wybrzuszeniami pieszczotliwie zwana „double-bubble”. Ten element nie znalazł zastosowania w seryjnym samochodzie. Legenda głosi, że producenci filmów o agencie 007 specjalnie pojechali do Tokyo, żeby je zobaczyć. Ich decyzja była natychmiastowa – to będzie następny superbolid człowieka z licencją na zabijanie. Choć jego nazwa Z07 odnosiła się do BMW 507, który był niewątpliwą inspiracją tego modelu, to trudno nie zauważyć, że numer odznaki brytyjskiego superszpiega jest w dwóch trzecich taki sam.
We wszystkich publikacjach na temat Z8 przewija się liczba 5.703. To ilość wyprodukowanych egzemplarzy. 555 z nich to Alpina Z8 roadster. Spośród wszystkich maszyn, które opuściły fabrykę najwięcej, bo aż 1895, zostało pokryte srebrnym lakierem Titaniumsilver. To zapewne za sprawą filmu „The World is not enough”, w którym Pierce Brosnan jeździł właśnie szarym autem. Dokładne dane o ilości egzemplarzy w poszczególnych kombinacjach kolorystycznych znajdziecie na stronie bmwz8club.com. Skoro wspominałem fabrykę, to wypada nadmienić, że wszystkie Z8 były budowane ręcznie. Produkcja zaczynała się w niemieckiej fabryce w Dingolfing, następnie podwozie trafiało do Monachium i tam samochód był składany. Silnik i skrzynia biegów są takie same jak w BMW M5 E39. Prawie 5-litrowe V8 przekazuje moment obrotowy za pomocą 6-biegowego manualnego Getraga. Moc trafia oczywiście na tylną oś. Hamulce są identyczne z tymi w limuzynie 750i. Oficjalnie sprint do 100 km/h zajmuje 4,7s. Prędkość maksymalna jest ograniczona do 250 km/h. Jeremy Clarkson powiedział, że BMW budując Z8 nie do końca wiedziało czego chce i dlatego auto, jego zdaniem, kiepsko się prowadzi. Cóż, mnie wydaje się, że BMW dokładnie wiedziało, czego chce i bynajmniej nie próbowali oni zbudować rasowego sportowca. Świadczy o tym choćby fakt, że tylny most w tym wozie nie ma systemu ograniczenia poślizgu. Z8 to stylowy cruiser, który za sprawą mocnego wciśnięcia pedału gazu potrafi być niezwyciężonym gladiatorem.
Poza mechaniką dzieloną z innymi konstrukcjami w tym pojeździe wszystko jest unikatowe. Z zewnątrz na uwagę zasługuje oświetlenie. Tylne lampy są neonowe. Z przodu z kolei ciekawostką są lampy w grillu. Do czego służą? Nie, nie zgadliście. To światła drogowe tzw. długie. W linię boczną doskonale wkomponowują się chromowane grille wzorowane na BMW 507, lusterka i klamki. Niesamowite, że marki pokroju Ferrari po prostu robią, jakby przypadkowo, dziurę w drzwiach i montują w niej zamek. Nie BMW, nie w Z8. Tutaj obok uchwytu do otwarcia drzwi zamek jest pod chromowaną osłoną i nie burzy bocznej linii nadwozia.
Tutaj wyjątkowe jest wszystko, również we wnętrzu. Poza logo BMW w kabinie trudno doszukać się elementów znanych z innych BWM. Dotyczy to również takich detali, jak przełączniki i gałki np. kierunkowskazów. Konstruktorom z pewnością łatwiej byłoby po prostu użyć czegoś z szerokiej gamy istniejących części, ale Z8 miało być bezkompromisowe. I tak przełączniki, kierownica, zegary, chyba wszystko poza nawigacją było wykonane specjalnie do Z8. Taki stan rzeczy to potencjalny ból głowy dla każdego szukającego części do Z8. BMW wyszło jednak naprzeciw swoim klientom i obiecało 50-letni zapas części. Do tego każdy kupujący był bardzo szczodrze obdarowany. Marketingowcy Porsche z pewnością mają duży problem ze zrozumieniem tego konceptu, ale lista opcji do Z8 po prostu nie istniała. Każdy wóz wyposażony był kompletnie. Wybór ograniczał się do kolorystyki. Monachijska firma doskonale zdawała sobie sprawę, że mają do czynienia z modelem o dużym potencjale kolekcjonerskim, dlatego każde auto otrzymało szereg ciekawych dodatków. Do najciekawszych należał hardtop w kolorze nadwozia ze specjalnym wózkiem, na którym mógł być przechowywany. Zarówno sztywny dach, jak i samo auto dostawały też fabryczne pokrowce. W takim aucie nie mogło zabraknąć też dedykowanego tool-kitu. Takie dodatki są bardzo cenione przez kolekcjonerów na rynku samochodów używanych i brak jednego, czy kilku z nich będzie z pewnością miał duży wpływ na cenę. A skoro o niej mowa, to ile kosztuje obecnie taki roadster? Zadbane egzemplarze kosztują między 150 a 200 tys. Euro.
Z8 to nie jest auto bez wad. Braki w sztywności nadwozia zostały zauważone przez producenta i BMW przygotowało dodatkową rozpórkę i wzmocnienia przednich kielichów. Najciekawsze, że do ich montażu konieczne były specjalne narzędzia i każdy dealer, który się tej naprawy podejmował zmuszony był się w nie wyposażyć. Innym problemem, który trapił klientów z USA był brak automatycznej skrzyni biegów. Na pomoc przyszła Alpina. Wszystkie 555 aut zbudowanych przez manufakturę z Buchloe wozów było wyposażone w automatyczne przekładnie ZF. Inny był również silnik. To 4,8-litrowe V8 o mocy 375 KM. Choć miał mniejszą moc, to legitymował się większym momentem obrotowym w dolnym zakresie obrotów. Ceny tych aut są jeszcze wyższe, niż „zwykłej” Z-ósemki i sięgają 400 tys. euro.
Lata 90-te to mój ulubiony okres w historii bawarskiej marki. BMW doskonale wiedziało czego chce i potrafiło to bezbłędnie odzwierciedlić w swoich pojazdach. Ukoronowaniem tej dekady jest właśnie bohater naszej prezentacji. Ma doskonałą mechanikę z najlepszych modeli w gamie, którą zamknięto w przepięknym aluminiowym nadwoziu. Ponadto Zetka została zbudowana z dbałością o detale godną prac Horacio Paganiego. Dla mnie spotkanie z tym czerwonym supersamachodem i jego właścicielem, było niezwykłym przeżyciem. Miejmy nadzieję, że Niemcy jeszcze kiedyś odważą się wyprodukować coś równie wspaniałego. Z pewnością tym autem nie jest BMW i8, ale czas pokaże…
Krzysztof Kaźmierczak
Fot. Autor
BMW Z8
NADWOZIE
długość/szerokość/wysokość (mm) 4400/1830/1317
rozstaw osi (mm) 2505
masa własna (kg) 1660
koła 245/45 R 18/ 275/40 R 18
SILNIK/NAPĘD
oznaczenie modelowe S62
typ, liczba zaworów V8
poj. skokowa (ccm) 4941
maks. moc (KM/przy obr./min) 395
maks. mom. obr. (Nm/przy obr./min) 500
skrzynia biegów manualna 6-biegowa Getrag
napędzana oś tylna
OSIĄGI/ZUŻYCIE PALIWA
0–100 km/h (s) 4,7
V-maks. (km/h) 250
CENA
prezentowanego modelu 200 tys. Euro
Jeden komentarz
Comments are closed.