Nieczęsto mamy okazję porównać z sobą dwa auta koncernu BMW konkurujące w jednym segmencie. Na pierwszy rzut oka są kompaktowymi SUV-ami, ale czy na pewno walczą o tego samego klienta? Oto BMW X1 xDrive25d oraz Mini Countryman Cooper S pierwszej generacji po liftingu.
Oba auta mają napęd na cztery koła i automatyczne skrzynie biegów. BMW wyposażone jest w dwulitrowy turbodoładowany czterocylindrowy silnik Diesla o mocy 231 KM, z kolei Mini ma benzynową jednostkę napędową z turbodoładowaniem o mocy 190 KM. Mocy w obu autach jest więc pod dostatkiem. BMW to auto większe, ale mimo dłuższego o prawie 35 cm nadwozia i większej o 160 kg masy własnej to ono jest zdecydowanie szybsze. Wszystko dzięki 450 Nm momentu obrotowego dostępnych od 1500 obr./min. Zdawałoby się więc, że BMW będąc szybszym i większym zdeklasuje rywala, ale czy tak jest w rzeczywistości?
MINI
Zaprezentowany w 2010 Countryman to pierwszy „wyższy” model Mini. Jest odpowiedzią brytyjskiej marki na stale rosnący rynek crossoverów i SUV-ów. Ale czy auto, które nazywa się Mini, można proponować w wersji maxi? Okazuje się, że tak, i to z wielkim powodzeniem.
Cooper S
Nasz Cooper S został zakupiony w 2017 roku. Dzięki dużym upustom proponowanym przez dilera samochód przykuł uwagę obecnych właścicieli, choć pierwotnie planowali zakup modelu drugiej generacji. W krótkiej rozmowie dowiedzieliśmy się, że Mini ma bardzo dobre standardy obsługi klienta, a do zakupionego auta diler dołączył stylowe upominki. To udowadnia, jak silny jest brand Mini, i że nawet sygnowane nim gadżety mają istotny wpływ na decyzję klienta. Wracając do samochodu – jak jeździ Cooper S? 190 KM w zwykłym Mini byłoby pokaźną wartością. Niestety, w ważącym 1490 kg crossoverze z automatyczną skrzynią biegów nie jest ona imponująca. Przekłada się to na osiągi, ponieważ Countryman przyspiesza do setki w 8,1 sekundy.
W 2001 roku mały Cooper S z automatem osiągał tę prędkość w 7,6 sekundy. To inna klasa samochodu, ale skoro to również Cooper S, oczekiwalibyśmy lepszego rezultatu. Ale Mini to przede wszystkim prowadzenie. Te hatchbacki słyną z tego, że prowadzą się genialnie, niczym gokarty. Czy więc udało się to DNA przeszczepić do większej wersji? Po części tak, ponieważ auto jest sztywne i przewidywalne, ale brakuje mu tej magicznej responsywności i bezpośredniości.
W tej kategorii lepiej wypada większe BMW X1. Wysoko osadzony środek ciężkości oraz inna pozycja za kierownicą zupełnie zmieniają percepcję jazdy Mini. Negatywne odczucia po części niweluje napęd na cztery koła, który nie tylko pilnuje, aby wszystkie koła miały optymalną przyczepność, ale również pozwala na uślizg tylnej osi. Dodatkowo mamy dostępny tryb Sport, który zmienia nastawy zawieszenia, skrzyni biegów i kontroli trakcji. Countryman to pierwsze Mini, którym można „kręcić bączki” bez hamulca ręcznego.
Przyjemne wnętrze Mini
Duże nadwozie ma jednak sporo zalet. Długie drzwi i wysoka podłoga sprawiają, że wsiada się wygodnie, a po zajęciu pozycji za kierownicą miejsca jest pod dostatkiem – to w tej marce nowość, ponieważ inne modele są po prostu ciasne. Jednak gdy porównamy Countrymana do X1, okaże się, że jest dużo bardziej obszerne. Weźmy też pod uwagę, że we wnętrzu Mini liczy się stylistyka.
Wnętrze jest urocze, a jego krągłe kształty i ogromny, centralnie umieszczony prędkościomierz z ekranem LCD nadają mu niedający się z niczym innym pomylić ton. Niestety, plastiki w Mini są twarde i ustępują jakością ich odpowiednikom w BMW. Spasowanie jest bardzo dobre i Countryman nie skrzypi, co niestety zdarza się w małych Mini na polskich dziurawych drogach. Pionowa konsola środkowa nie zabiera przestrzeni między fotelami, a znajdziemy tam też ogromne cupholdery, które pomieszczą każdy kubek. Nocą wnętrze dodatkowo rozświetlone jest kolorowymi LED-ami, których kolor można przypisać do personalizowanego kluczyka. W podobny sposób można przypisać do kluczyka język menu.
W teorii taki klucz mógłby obsługiwać również fotele, ale w prezentowanym aucie są one obsługiwane manualnie i pokryte skórzano-materiałową tapicerką. Mają natomiast 3-stopniowe podgrzewanie, które jest bardzo skuteczne zimą. Tylna kanapa rozkłada się na płasko i jest przesuwana. To świetna wiadomość, ponieważ przestrzeni z tyłu jest tylko pozornie dużo, w praktyce musimy zdecydować, czy (przesuwając kanapę) chcemy ją oddać pasażerom, czy bagażnikowi (maks. 350 l). Plus za trzy miejsca z tyłu, wyposażone w trzypunktowe pasy bezpieczeństwa.
Auto ma też jednostrefową automatyczną klimatyzację i bezdotykową nawigację, obsługiwaną podobnie do systemu iDrive znanego z BMW. Działa on płynnie, ale skonfigurowanie telefonu komórkowego jest kłopotliwe. W samochodzie nie ma niestety kamery cofania, która była w tym modelu niedostępna. Na koniec spalanie. Silnik benzynowy mimo, że słabszy i mniejszy niż w BMW, pali więcej.
W praktyce w ruchu mieszanym utrzymanie spalania poniżej 10 l/100 km jest realnie osiągalnym wynikiem. Pomaga w tym napęd 4×4, który odłącza się po przekroczeniu 40 km/h. Największym rozczarowaniem jest jednak pojemność baku paliwa. 43 litry w aucie ważącym 1490 kg to zdecydowanie za mało. Większy o 10 l litrów bak był dostępny jako płatna opcja.
BMW X1
Segment kompaktowych SUV-ów jest już bardzo rozwinięty i, co za tym idzie, pojawiają się duże rozbieżności pomiędzy rywalami. Dość powiedzieć, że X1 przy długości wynoszącej 4439 mm jest autem niemałym, pod względem gabarytów ociera się o górne granice w tym segmencie. Przekłada się to na przestronność wnętrza. W X1 jest go pod dostatkiem w obu rzędach siedzeń.
Szczególnie z tyłu mamy mnóstwo miejsca na nogi oraz głowę. I to wszystko przy zachowaniu ogromnego bagażnika o pojemności 505 l. Z przodu nie czujemy się, jakbyśmy jechali autem małym, co niestety jest lekko odczuwalne w Countrymanie. Dodatkowo ten egzemplarz jest wzbogacony o pakiet M Sport, w którym tapicerka wnętrza to bardzo ciekawe połączenie Micro Hexagonu z alkantarą a do tego sportowa kierownica z logo M.
Całość prezentuje się sportowo i elegancko. To z pewnością wnętrze auta segmentu premium. Nam bardzo spodobał się pas na desce rozdzielczej, polakierowany tym samym odcieniem błękitu co nadwozie oraz kompaktowe, klasyczne zegary, w które dyskretnie wkomponowany został wyświetlacz LCD. To jednak nie koniec ciekawych dodatków.
Stylistyka nadwozia BMW
W skład pakiety stylistycznego wchodzi też zewnętrzny zestaw aerodynamiczny, który pięknie prezentuje się w błękicie Estoril. Odpowiednią sylwetkę zapewnia też sportowe zawieszenie M i 19-calowe felgi Double Spoke 572. Świetnie wyglądają dwie prawdziwe okrągłe chromowane końcówki wydechu, podobne zresztą, do zamontowanych w Mini.
Znane z praktycznie każdego modelu BMW nerki w X1 są wypełnione i nie pełnią roli wlotu zimnego powietrza. Ich ciemny kolor jest dominujący w akcentach stylistycznych X1. Znajdziemy go również na obramowaniach okien Individual Shadow Line, przyciemnionych szybach, relingach dachowych i centralnej części tylnego zderzaka. To właśnie te dodatki przypominają nam, że mamy do czynienia z najmocniejszym oferowanym dieslem, czyli modelem xDrive25d.
Co napędza X1?
To dwulitrowy czterocylindrowy turbodoładowany motor. Wspomniane 231 KM w połączeniu ze sportowym automatem sprawia, że SUV osiąga pierwszą setkę w 6,6 sekundy. To świetny wynik i przekłada się w praktyce na bardzo dobrą dynamikę podczas jazdy. Dynamikę, która w X1 jest wyjątkowo dobrze odczuwalna – większe modele X zbyt dobrze maskują swoje osiągi.
Dodatkowo X1 cechuje się niskim spalaniem. W teście samochód średnio wypił 7,8 litra ropy, ale jeździłem nim bardzo dynamicznie. Osiągnięcie wyniku poniżej 6 l/100 km jest realne. A czy X1 potrafi jeździć jak prawdziwe BMW? Z przyjemnością raportuję, że tak. Bezpośredni układ kierowniczy, stabilne i „jędrne” zawieszenie szybko dają zapomnieć, że to podwyższone auto.
Mini czy BMW? Na co zwrócić uwagę.
Największą trudność w porównywaniu tych dwóch aut stanowi dla mnie ich pochodzenie. I nie chodzi mi tutaj o to, że obie marki należą do koncernu BMW, ale to, co każda sobą reprezentuje i jak wpisuje się w tę wizję prezentowany samochód.
Mini to marka uroczych, świetnie prowadzących się brytyjskich aut, a BMW to producent sportowych limuzyn. No więc jak z rodowych zobowiązań wywiązują się kompaktowe SUV-y? Countryman jest zdecydowanie przerośnięty. I nie mielibyśmy mu tego za złe, gdyby potrafił zachować znaną z Mini jakość prowadzenia i osiągi.
Z kolei BMW to niepotrzebnie podniesione, ale na szczęście całkiem spore i wygodne auto. Większe oczekiwania jeśli chodzi o dynamikę i zwinność miałem wobec Coopera S, ale okazało się, że cechy te ma BMW. Z pewnością jest to zasługa najmocniejszej wersji silnikowej i sportowych dodatków M Sport. Z tym niestety wiąże się bardzo wysoka cena.
Gdy porównamy cenę bazową xDrive25d z nowym obecnie oferowanym Mini Cooperem S (diesel) to wychodzi 181.300 zł za BMW i 146.800 zł za Mini. Prawdziwa magia Mini to marka. Klient, który kupuje Mini, po prostu chce Mini. Tak samo jak użytkownicy iPhone’ów. Oni po prostu chcą telefon marki Apple i nic innego im go nie zastąpi. Dostarczany przez Mini produkt jest mniejszy i wolniejszy od BMW, ale właśnie to auto jest w tym porównaniu wyjątkowe. To właśnie ten samochód potrafi skupić wokół siebie wiernych fanów, którzy nie będą chcieli niczego innego. A BMW? Tak, to świetny wóz, ale niestety też „kolejny Android”.
Krzysztof Kaźmierczak
Fot. Piotr Mokwiński
BMW X1 xDrive25d Mini Countryman Cooper S
NADWOZIE
długość/szerokość/wysokość (mm) 4439/1821/1612 4097/1789/1561
rozstaw osi (mm) 2670 2595
pojemność bagażnika (l) 505 350
masa własna (kg) 1650 1490
koła 19-calowe 18-calowe
SILNIK/NAPĘD
rodzaj paliwa olej napędowy benzyna
typ, liczba zaworów R4 turbo 16V R4 turbo 16V
poj. skokowa (ccm) 1995 1598
maks. moc (KM/przy obr./min) 231 190
maks. mom. obr. (Nm/przy obr./min) 450 (1500) 240 (1600)
skrzynia biegów sportowa (8-stopniowa) Steptronic (6-stopniowa)
napędzana oś obie obie
OSIĄGI/ZUŻYCIE PALIWA
0–100 km/h (s) 6,6 8,1
V maks. (km/h) 235 213
spalanie (l/100 km) śr. katalogowe/test) 5,2/7,8 7,1/9.8
CENA
podstawowa 181.300 zł
testowanego modelu 257.558 zł używane od ok. 36.00 zł
BMW TRENDS (2/2018)