BMW F30 328i xDrive? - nadal warte swej ceny? | BMW Trends

BMW F30 328i xDrive warte swej ceny?

Po latach BMW nagle zauważyło, że napęd na cztery koła ma swoje zalety. Bawarczycy nie są już tak ortodoksyjni, jak przed laty. Na karoseriach coraz większej liczby nowych BMW pojawia się znaczek „xDrive”.

Dla niezorientowanych i pragnących wiedzy – czym jest xDrive? To napęd na cztery koła, który za pomocą przekładni i sterowanego elektronicznie sprzęgła wielotarczowego żongluje mocą silnika między osiami. Rozpoznaje nadsterowność i podsterowność. W ciągu jednej dziesiątej sekundy jest w stanie przenieść nawet do 100 procent mocy silnika na jedną z osi. Normalny rozdział mocy przebiega według szablonu 40:60 z korzyścią dla tylnej osi. Tyle tłumaczenia. Jak to działa w praktyce?


Warunki zimowe, w jakich przyszło nam testować BMW 328i xDrive, są zdecydowanie najlepsze, aby przekonać się, jak praktyczny jest napęd na cztery koła. Auto dzięki sterowanemu elektronicznie systemowi xDrive stara się zapewnić maksymalnie dużo trakcji.Śliska nawierzchnia nie jest już tak straszna. Przy ruszaniu pod górę czy na ostrych łukach, na zaśnieżonym parkingu czy w innych miejscach, skąd przy wykorzystaniu tylko tylnego napędu byłoby trudniej wyjechać, xDrive pomaga. Zarówno podczas startu, jak i na wyjściu z zakrętu doceniamy zalety napędu na cztery koła. Nie każdy i nie zawsze lubi i chce jeździć bokami. XDrive pomaga w dynamicznym starcie, daje także szansę pokonania zakrętu z większą prędkością i w krótszym czasie niż klasyczny tylny napęd.

Inżynierowie nie zapomnieli jednak o korzeniach BMW. Nawet autem z napędem xDrive można się nieźle bawić na śliskiej nawierzchni. Wszystko jest kwestią nastawienia. I to dosłownie. Dzięki przełącznikowi na konsoli środkowej możemy zmienić właściwości jezdne napędu na bardziej sportowe. Tryb Sport budzi w silniku bardziej spontaniczne reakcje na wciskany przez kierowcę pedał gazu. Automatyczna skrzynia biegów zmienia przełożenia później, pozwalając strzałce obrotomierza dotrzeć o wiele dalej niż w trybie Comfort. Musimy jednak pamiętać, że w trybie Sport skrzynia sama przełączy bieg na wyższy. Na deser pozostaje Tryb Sport+. Tutaj uśpiona zostaje czujność układów odpowiadających za stabilny tor jazdy.


Atmosferę podkręcić może jeszcze sam kierowca, dobierając przełożenia wyłącznie w trybie manualnym (skrzynia nie przerzuci wtedy biegu na wyższy bez naszego polecenia) i dodatkowo odłączając stabilizację toru jazdy. Wspomnieć należy także, iż w trybie Sport+ adaptacyjny układ jezdny pracuje bardziej sportowo – jest twardszy, a wspomaganie układu kierowniczego traci na sile, dzięki czemu mamy bardziej bezpośrednie wyczucie tego, co dzieje się z autem. BMW 328i xDrive potrafi zapewnić świetną zabawę na śliskiej nawierzchni. Wystarczy mocniej wcisnąć pedał gazu, aby postawić auto bokiem i później już tylko kontrować kierownicą i pracować pedałem gazu tak, aby auto pięknie „leciało” bokiem.

Ponieważ model 328i po face liftingu nie gościł jeszcze dotąd na naszych łamach, teraz słów kilka o nim właśnie. Największą zmianą jest dla mnie liczba cylindrów pod maską. Pomimo wielkich wysiłków inżynierów, aby auto brzmiało rasowo na wysokich obrotach, ja daję mu co najwyżej dobre trzy z plusem lub, jak kto woli, cztery z minusem. Jest dobre powiedzenie, które najlepiej ilustruje moje odczucia w tym wypadku: „there is no replacement for displacement”. Najnowsza seria 3, a dokładnie model 328i, pod maską, zamiast motoru rzędowego z 6 cylindrami, ma tak popularny w obecnych czasach benzynowy R4. Z czterema cylindrami BMW połączyło w tym przypadku doładowanie typu Twinscroll. W efekcie z dwóch litrów pojemności uzyskano 245 KM oraz 350 Nm. Pomimo całkiem niezłych osiągów – pierwsze 100 km/h auto osiąga w 5,7 sekundy – brakuje rasowego brzmienia. Nie matu już rasowego grania sześciu cylindrów. To jedna z głównych wad downsizingu.


Kolejną sprawą jest średnie spalanie. Ujęcie dwóch cylindrów miało je znacznie obniżyć. BMW 328i xDrive w mieście w warunkach zimowych poniżej 12 litrów po prostu nie chce zejść. Dynamiczna jazda w tym przypadku oznacza nie mniej niż 14 –15 litrów, a można dobić nawet do 18 litrów! Oddając sprawiedliwość autu ważącemu blisko 2 tony, z silnikiem o mocy 245 KM oraz napędem na dwie osie (jednak przecież nie stałym), wydaje się nam, że szczególnych powodów do zadowolenia nie ma.

„Trójka” jest jednak w stanie dać nam coś, co szybko sprawi, że przestajemy sprawdzać co chwilę średnie spalanie na komputerze pokładowym – radość z jazdy. Zwinna i szybka seria 3, doskonale wyważona i w tym przypadku dzięki xDrive dająca dodatkowe możliwości, jest autem, w którym wielu miłośników motoryzacji pragnęłoby spędzać godziny. Prowadzi się wyśmienicie. Reakcje na gaz są natychmiastowe, a skrzynia działa szybko i aksamitnie przerzuca kolejne biegi. W błyskawicznie pokonywanych zakrętach czujemy zwartą budowę auta. Gwałtowne zmiany obciążenia nie robią na zawieszeniu szczególnego wrażenia. Seria 3 pozostała dynamiczna i zwinna.


Auto urosło. Rozstaw osi zwiększył się o 5 centymetrów, a długość samochodu o 10 cm. Nadal jednak najlepiej czuję się zajmując miejsce kierowcy. W momencie, gdy dłonie oplatają grubą kierownicę, a palce poczują chłód (wreszcie metalowych!) łopatek do zmiany biegów, już wiem, że właśnie to miejsce jest najlepiej zajmować w serii 3. Podobno we wnętrzu jest przestronniej. Może zależy to od rozmiarów kierowcy i pasażera siedzących na przednich fotelach. Przy moim wzroście 185 centymetrów z tyłu na szczególny nadmiar miejsca nie ma co liczyć. Owszem, kanapa z tyłu ma szerokie siedzisko i jest wygodna, pasażerowie znajdą też miejsce na stopy, jednak o wygodnym podróżowaniu w dalekie trasy w pięć osób serią 3 raczej trzeba zapomnieć.


BMW od lat stosuje technikę małych kroczków w stylizacji wnętrza swoich samochodów. Niby nic się nie zmienia, a jednak zmian jest sporo. Niektóre są zabiegami trafionymi, innych po prostu nie pojmuję. Deska jest oczywiście przejrzysta i wykonana z materiałów wysokiej klasy. Zegary są czytelne. Rozumiem też, że dla niektórych osób może liczyć się wielkość ekranu w aucie, jednak moim zdaniem świat nie ległby w gruzach, gdyby był mniejszy, za to można byłoby go zamknąć lub schować. Kolejną wadą najnowszej serii 3 są drzwi, których nie da się zamknąć bez trzaskania. Za tę cenę i pod tym logo to po prostu nie przystoi…


Seria 3 może skusić kapitalnym jak dla mnie wyglądem. Jest agresywna, acz nie karykaturalnie przesadzona. Wszystko mieści się tu w normach dobrego smaku. Świetnie się prowadzi. Z pewnością silnikowi nie można odmówić werwy i mocy, elastyczności. Brakuje tylko rasowego brzmienia. Napęd xDrive pomaga, a nie szkodzi. Spróbujcie chociaż raz sami, a przekonacie się, że zimą i jesienią też można jeździć bezpieczniej i szybciej. Wysokie są natomiast ceny wyposażenia dodatkowego. Za podstawową wersję modelu 328i xDrive musimy zapłacić 165.500 złotych. Kiedy jednak zdecydujemy się do tego na 8-biegową automatyczną skrzynię, adaptacyjne zawieszenie i układ jezdny M czy kamerę cofania i asystentów drogowych (ostrzeganie przed zjechaniem z pasa ruchu i zmianą pasa, rozpoznawanie znaków) oraz kilka innych elementów z listy wyposażenia dodatkowego, cena wzrośnie do nawet 250 tys. złotych.

Mikołaj Urbański, Fot. autor
(BMW TRENDS 1/2013)

BMW F30 328i xDrive

SILNIK: benzynowy, doładowany, R4, o pojemności 1.997 ccm, mocy 245 KM przy 5.000 obr./min oraz 350 Nm przy 1.250 obr./min

OSIĄGI:

0 –100 km/h      5,7s

V maks.                 250 km/h

CENA:    wersja podst. 165.500  zł

wersja test. Ok. 250.000 zł

Podobne

Sbarro XX5 – szwajcarska kreatura

Jeśli uważasz, że BMW obecnie miewa gorsze chwile jeśli chodzi o stylistykę, lepiej zobacz co stworzył szwajcarski tuner. Sbarro XX5 wygląda jak karykatura pierwszej generacji BMW X5. Auto może jest brzydkie, ale przynajmniej drogie. Sbarro XX5 oparty jest na BMW X5 E53. Jak widać najwięcej zmian zaszło w przedniej części auta. Przedni zderzak oraz lampy…