Mało który koncern chwali się wygaszaniem produkcji swoich samochodów. BMW również wykazało się powściągliwością, gdy kilka miesięcy temu z taśmy montażowej fabryki w Regensburgu zjeżdżało ostatnie BMW Z4.
Roadster w kolorze Valencia Orange Metallic oraz wersji sDrive35is zamknął pewien rozdział w historii BMW. Wraz z nim odeszły do lamusa sześciocylindrowe, podwójnie doładowane motory z rodziny N54. Niewykluczone, że pożegnano także nazwę.
Produkcja BMW Z4 E89 rozpoczęła się w 2009 roku. BMW dostarczyło klientom przeszło 115 tys. egzemplarzy. Projektanci samochodu postanowili odejść od klasycznego wzorca, jakim była pierwsza generacja BMW Z4 E85 z lekkim nadwoziem, ciasnawym wnętrzem, brezentowym dachem wersji Roadster i egzotycznym E86 Coupé. BMW Z4 E89 stanowiło próbę połączenia sportu z luksusem, a także Roadstera z Coupé, w czym pomógł składany, metalowy dach.
Co wiadomo na temat kolejnej odsłony bawarskiego roadstera? Media od dłuższego czasu spekulują o modelu Z5 G29 z brezentowym zadaszeniem, który ma zostać zbudowany w kooperacji z Toyotą, pracującą nad kolejną odsłoną kultowej Supry. Auta mogłyby dzielić architekturę nadwozia, elementy układu jezdnego i skrzynie biegów. Każda z firm zastosuje jednak własne silniki. Jeżeli doniesienia się sprawdzą, na rynek trafi 450-konne BMW Z5M. Produkcja najprawdopodobniej zostanie powierzona austriackiej spółce Magna Steyr, która odzyska moce przerobowe po zatrzymaniu taśm montażowych Mini Paceman i uruchomieniu produkcji Mini Countryman II w innym miejscu.
Redukcja masy, dzięki rezygnacji z metalowego dachu oraz zmniejszenie gabarytów i zwisów nadwozia – na co wskazują zdjęcia zamaskowanych prototypów – wyjdą „Zetce” na dobre. Roadster powróci do prawdziwie sportowych korzeni marki. Na rynku pojawi się najwcześniej w drugiej połowie 2018 roku.