Ledwo BMW pokazało odświeżone X7, a już Alpina zaprezentowała swoje auto bazujące właśnie na wielkim SUVie z Monachium. Oto Alpina XB7 po liftingu.
Ciekawe, że Alpina XB7 pojawiła się już następnego dnia po premierze BMW X7 po faceliftingu. Może to być spowodowane przejęciem Alpiny przez bawarski koncern. Ale nie skupiajmy się na szczegółach, sprawdźmy co wyróżnia największą w gamie Alpinę.
Pierwszą uwagę zwraca potężny zderzak z wlotami powietrza z boku oraz centralnie umieszczonym napisem „Alpina”. Nad monstrualnym rozmiarem grilla nie będziemy się rozwodzić, bo to już chyba norma w nowych „beemkach”. Z boku widzimy charakterystyczny pasek również z nazwą marki, ciągnący się przez całą długość auta.
Co ciekawe, Alpina nie pokazała tylnej części nadwozia, ale tam zapewne też możemy spodziewać się zmian. Efektu dopełniają 21-calowe felgi.
Pod maską znajduje się 4,4-litrowa jednostka V8 (o kodzie S68), połączona z układem mild hybrid. Sam silnik spalinowy generuje 630 KM, a motor elektryczny może służyć jako tymczasowy booster, kiedy np. wciśniemy gaz w podłogę. Osiągi? Jak na takiego kolosa imponujące. Pierwsze 100 km/h pojawia się już po 4 sekundach. Prędkość maksymalna to 290 km/h.
Silnik jest sprzężony z 8-biegowym automatem o szybszych niż w zwykłym X7 przełożeniach, a moc trafia na wszystkie koła. Zastosowano tutaj także dyferencjał o ograniczonym poślizgu, co poprawia prowadzenie przy dużych prędkościach, szczególnie w zakrętach. Standardem w Alpinie XB7 będzie system czterech kół skrętnych.
Na razie nieznana jest cena nowego modelu, ale tanio zapewne nie będzie. Ceny obecnej Alpiny XB7 oscylują w granicach 200 tysięcy euro.