Widząc tego Golfa na żywo docenimy nie tylko jego konstruktora – Giorgetto Giugiaro, ale też Fryderyka, który z niezwykłą pieczołowitością zadbał o każdy detal tego kultowego już kabrioletu. Podobnie było w chwili zaprezentowania gotowych projektów auta szefom koncernu Volkswagena w połowie lat 70.
32-letni wówczas Giorgetto Giugiaro otrzymał zadanie – stworzyć samochód, którego rozstaw osi nie odbiegałby od zastosowanego w Garbusie. Chodziło o to, by wykorzystać stanowiska kontrolne w serwisach VW na całym świecie. Drugim wymogiem była, jakże istotna dla wielu, stylistyka – nowy samochód miał się nie wyróżniać wśród aut innych marek i równocześnie przez lata nie nudzić swoim wyglądem kolejnych użytkowników. Z pozoru trudne do realizacji idee szybko zostały wprowadzone w życie. Powstał całkowicie nowy samochód małolitrażowy, niezawodny, o wyglądzie zgodnym z kanonami ówczesnej mody. Jego stworzenie wydawało się strzałem w dziesiątkę. Do tego nowoczesny napęd przedniej osi i 4-cylindrowe silniki chłodzone cieczą uchodziły za rewolucyjny postęp techniczny. W ten sposób Volkswagen nieco nieświadomie wyprodukował auto będące klasą samą dla siebie. Nowy rozdział w historii europejskiej motoryzacji zapoczątkował segment aut kompaktowych.
Detale kiedyś…
Jednak nie wszystko w tej bajce jest takie kolorowe. Wspomniane wcześniej detale uchodziły za najbardziej niedopracowane elementy konstrukcji. Mimo sloganu reklamowego z 1974 roku – „Golf to wytrzymałość i doskonała technika – jak w przypadku królewskiej dyscypliny” – koncern musiał wyłożyć miliony marek na poprawienie niedociągnięć. Sukces rynkowy przyćmił jednak wszelkie wady, których stosunkowo nie było aż tak wiele. Niska cena zapewniła ogromną popularność modelu. Oszczędności, których efektem były niedokładnie pospawane drzwi i pokrywy, okrągłe lampy zamiast prostokątnych oraz brak wspomagania hamulców, tylko przyspieszyły proces przeistaczania się Golfa Mk1 w żywą legendę. Już po dwóch latach produkcji liczba wyprodukowanych egzemplarzy przekroczyła milion. Przewidywanymi następstwami niemalejącego sukcesu stały się nowe wersje nadwoziowe.
I tak w marcu 1979 roku zaprezentowano w Saint-Tropez pierwszy kabriolet oparty na Golfie. Popularność tej wersji sprawiła, iż nieprzerwanie do września 1993 roku niemiecki Karmann wyprodukował 388.593 egzemplarzy. Zakończenie produkcji związane było bezpośrednio z wprowadzeniem na rynek modelu Cabrio Mk3. Po tylu latach od zamknięcia taśm montażowych niełatwo dostrzec na ulicach dobrze utrzymanego Golfa z takim nadwoziem. Zakup nawet na pozór idealnego auta wiąże się często z nieoczekiwanymi wydatkami na nowe poszycie przeciekającego dachu, tudzież wyeksploatowanego silnika.
Szukając cabrio Golfa
Również Fryderyk miał kłopoty ze znalezieniem upragnionego auta. Ze względów finansowych Audi B4 Cabrio wciąż pozostawało w sferze marzeń, trzeba było zatem poszukać czegoś tańszego. Wybór padł na „jedynkę”. Już w momencie zakupu wiadomo było, iż Golf będzie bazą do dalszych przeróbek, tym bardziej że całość prezentowała się dość kiepsko. Poprzedni użytkownik nie dbał o swoje auto, którego jedynymi zaletami były cena i ogólny stan blacharki. Reszta wymagała gruntownej renowacji. Dach oraz wnętrze samochodu były najbardziej zaniedbane. Jednak Fryderyk już przed kupnem zakładał nadanie temu cabrio zupełnie innego charakteru. Pragnął stworzyć z tego Golfa prawdziwy rarytas.
Detale dziś…
W 2005 roku wykonano ogrom prac przybliżających go do wyznaczonego wcześniej celu. Zaczęto od rozebrania auta do gołej blachy. Zaspawano zamek na klapie oraz otwory po znaczkach. Ranty w nadkolach odgięto i również zaspawano. Następnie należało poszukać odpowiedniego silnika. Po zastanowieniu, Fryderyk doszedł do wniosku, iż najlepszym wyjściem będzie zainstalować motor z tej samej rodziny modelowej.
Jak zwykle pomógł przypadek. Gdy natrafił na przywiezionego z Anglii Golfa III generacji w wersji GTI 16V, nie wahał się długo i 2-litrowy silnik szybko znalazł się w przygotowywanym od podstaw kabriolecie.
Zawieszenie, felgi i dodatki do Golfa Mk1 cabrio
Nieprzerwanie trwały pozostałe prace. Dobór lakieru nigdy nie jest łatwym przedsięwzięciem, jednak w tym przypadku całość zgrała się fenomenalnie. Głęboki brąz doskonale komponuje się z dachem i tapicerką, dodając blasku i powabu sylwetce auta. Kolejny krokiem była dokładna konserwacja podwozia i dopasowanie zawieszenia, spełniającego oczekiwania młodego kierowcy. Gwintowany SuperSport radzi sobie z tym idealnie, auto kilka centymetrów usiadło, dzięki czemu zyskało nieco agresywności i rasowego stylu.
Pierwotne felgi Steffan BCW 8/14 nie zagrzały długo miejsca, ustępując zdecydowanie atrakcyjniejszym 15-calowym obręczom BBS z oponami o rozmiarze 195/45. Przednie i tylne lampy to urzekające prostotą cleary, a zmiany frontu nie sprowadziły się jedynie do kloszy lamp. Nowa jest ramka dookoła grilla pochodzącego ze starszego modelu Golfa. Świeże zderzaki jak i tzw. hokej pod przednim dodają youngtimerowego smaczku. Kompletny wydech, z końcówką wykonaną z klasówki, pochodzi z GTI 1.8.
Dopieszczone wnętrze
W końcu nadszedł czas na wnętrze. Dopieszczenie jest godne podziwu. Przednie fotele, przeszczepione z kultowej wersji Pirelli, dają poczucie luksusu. Każdy, nawet najmniejszy detal natychmiast wywołuje uznanie. Dominujący kremowy kolor (dach, dywaniki) urzeka czystością i szlachetnością. Kokpit, prawie w całości obszyty wysokogatunkową skórą, zdecydowanie odświeżył zaprojektowane przed trzydziestu laty wnętrze.
Bagażnik (bagaj w dialekcie poznaniaków), obszyty kremowym welurem, skrywa zmieniarkę CD Alpine oraz jednostkę sterującą układem audio. Już po uchyleniu drzwi ukazują nam się dwa okazałe Boschmanny, zdradzające audiofilskie zacięcie właściciela. Uzupełnia je odtwarzacz DVD, którego ekran wysuwa się z radia o oznaczeniu CVA-1003R. W kwestii elektroniki to oczywiście nie wszystko. Fryderyk zamontował sterowanie elektryczne wszystkimi czterema szybami.
Jest jeszcze kilka drobiazgów, o których grzechem byłoby nie wspomnieć. Pokryta skórą sportowa kierownica Momo pewnie leży w dłoniach, do tego widoczność z tyłu zapewnia nam nietypowe lusterko w kształcie krzyża z zawieszonym na nim różańcem. Osłony przeciwsłoneczne z podświetlonym lusterkiem zostały zaadoptowane ze starszego modelu Audi.
Diabeł tkwi w szczegółach
Całość prezentuje się znakomicie. Ślicznie wypolerowane chromy dodają swoim połyskiem uroku, a felgi mieniące się w słońcu przyciągają wzrok przechodniów. Jak widać na załączonych zdjęciach, diabeł tkwi w szczegółach. Właśnie po detalach możemy poznać miłość właściciela do jego czterech kółek. Wkład pracy w przygotowanie prezentowanego Golfa I Cabrio był ogromny, jednak autor projektu nie spocznie na laurach, bo w jego głowie już się zrodziły nowe pomysły. Zdradzę tylko, że nowym kolorem, który nieco zamiesza w kolorystyce, będzie złoty.
Kolejne generacje Golfów wprowadzanych na rynek wywołują wciąż te same emocje. Każdy się po cichu zastanawia, dlaczego konstruktorzy nie zdecydowali się na odważniejsze posunięcia. Jednak po latach okazywało się, że to inżynierowie mieli rację. Niemiecka prostota w parze z solidnym wykonaniem były i są atutami tych niepowalających na kolana, lecz pewnych aut.
Piotr Mokwiński
Fot. Mikołaj Urbański
VW Golf Mk 1 cabrio, 1985 r.
SILNIK: 2.0 16V z Golfa MK3 GTI 150 KM, filtr stożkowy, przelotowy wydech.
NADWOZIE: zaspawany zamek na klapie oraz dziury po znaczkach; nowe listwy wokół całego auta; nowy dolny hokej; zderzaki; lampy tylne i przednie – cleary; biksenon; chromowany słupek szyb przednich i bocznych, chromowane zamki klapy przedniej, tylnej oraz drzwi; nowe uszczelki zewnętrzne; grill ze starszego modelu VW wraz z ramką dookoła niego; całkowicie nowy brązowy lakier; nowy dach.
WNĘTRZE: fotele przednie z wersji GTI Pirelli; kierownica Momo; 4 elektryczne szyby; tapicerka wraz z deską rozdzielczą obszyta skórą; nowa wykładzina podłogowa welurowa wraz z dywanikami; podsufitka i tylna półka – kremowe; bagażnik obszyty welurem.
ZAWIESZENIE: SuperSport gwintowany; felgi BBS RM 7,5×15’’; hamulce – z przodu nacinane sportowe tarcze, z tyłu belka od Golfa GTI z nowymi tarczami zamiast bębnów.
AUDIO: Zestaw sterujący Alpine CVA-1003R + głośniki Boschmann.
KONTAKT: Fryderyk z Wągrowca.
PODZIĘKOWANIA: przede wszystkim dla rodziny za wsparcie przy realizacji projektu, dla Matiego za wykonanie prac początkowych. Dla Roberta za pomoc w wyborze koloru, dla Binia za pomoc w opracowywaniu pomysłów i dla Igora za mentalne wsparcie. Dla Rafała z Volskliniki i oczywiście dla pana Ryszarda Ulachy ze Szczecina za wykonanie tapicerki. I dla Mirka Kotłowskiego.
(VW TRENDS 2/2008)