Debiutujący w 1991 r. silnik 2.5 tds był pierwszą w pełni udaną wysokoprężną konstrukcją BMW. Po latach realne przebiegi wielu egzemplarzy są liczone w setkach tysięcy kilometrów. Zdarzają się też „milionerzy”. Nic dziwnego, że pojawiają się pewne problemy eksploatacyjne…

Nawet najlepsze konstrukcje z czasem się zużywają. W przypadku tds niepokojącym objawem są trudności z zapalaniem, kiedy silnik jest ciepły. Przyczyna tkwi zazwyczaj w pompie wtryskowej. Problem w tym, że jest to dość zaawansowana konstrukcja Boscha ze sterowaniem elektronicznym. Niestety, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, wszelkie naprawy są przeraźliwie drogie – przynajmniej w stosunku do wartości auta. Powszechnie mówi się o kwotach rzędu kilku tysięcy złotych. Sprawdziliśmy, jak jest z tym w praktyce.
Szukamy pompy

A może regeneracja?
Pora na alternatywę. By może pompę da się jakoś naprawić?? W każdym większym mieście znajdziemy serwis wyspecjalizowany w regeneracji pomp wtryskowych. W większości z nich specjaliści znają ten problem, ponieważ jest powszechny i dotyczy nie tylko BMW, ale Opli z silnikami 2.5 TD (zapożyczonymi z BMW), a także wybranych modeli Land Rovera. Regeneracja pompy wtryskowej jest możliwa, niestety, nie do się jej wykona darmo. Cena usługi może być różna w zależności od zakresu uszkodzeń pompy. Trzeba się jednak liczyć z tym, że za mniej niż 1000 zł trudno będzie cokolwiek zdziałać. Jak pokazuje praktyka, w większości sytuacji z wiekiem, czy raczej z przebiegiem, wycierają się elementy pompy wtryskowej odpowiedzialne za wytwarzanie odpowiedniego ciśnienia paliwa. Wymagana jest po prostu wymiana całego fragmentu (sekcji) pompy wtryskowej.

Czary z pudelka
Na tym wypadałoby zakończyć opis, gdyby nie… magiczne pudełeczka, dzięki którym już za 100 zł można „ożywić” BMW. Zarówno przez internet, jak i w wybranych serwisach można kupić niewielkie urządzenie elektroniczne (układ zamknięty w malutkim pudełku), który należy wpiąć (czy raczej wlutować) w miejsce wskazane w załączonej instrukcji i problem „zapalania na ciepłym” znika.

Czy zatem 100 zł wydane na porcję elektroniki jest rozwiązaniem problemu? Oczywiście nie. To jedynie odsunięcie większych wydatków w dalsza, bliżej nieokreśloną, przyszłość. Trzeba sobie zdawać sprawę, że dodatkowy układ elektroniczny sprawdza się tylko przy określonych usterkach pompy i nie naprawia jej, tylko pozwala zaradzić pewnym początkowym sygnałom zużycia. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że użytkownicy, którzy zamontowali sobie „magicznego uzdrawiacza”, jeżdżą z nim choćby rok czy dwa i nie narzekają. Są jednak i tacy, którzy – czy to na skutek błędów montażowych czy też wadliwego wykonania urządzenia (jak powiedzieliśmy, producentów jest wielu) lub poważniejszych problemów z pompą – poczuli się rozczarowani.
Bądź czujny!
Mając na uwadze wszelkie aspekty opisanego problemu, nasuwają się tutaj pewne refleksje. Po pierwsze – jeśli ktoś ma tds, który ciężko zapala „na ciepłym”, musi radzić sobie wedle możliwości finansowych i dobrze, że na rynku jest kilka rozwiązań alternatywnych. Jeśli ktoś chce kupić tds – powinien wziąć pod uwagę koszt ewentualnej regeneracji pompy. Elektroniczny gadżecik to tylko półśrodek, aczkolwiek zaskakująco skuteczny. Jeśli chcemy w polni czerpać radość z jazdy, warto mieć po prostu sprawną pompę wtryskową, co z pewnością znajdzie pozytywne odzwierciedlenie w osiągach i zużyciu paliwa. Po trzecie — jeśli ktoś kupuje tds, powinien zwrócić uwagę na to co kupuje i czy sprzedający nie zamontował elektronicznego układu, by oszukać kupującego. Obecnie trudno znaleźć starszą „piątkę w tds-ie” w stanie idealnym. Prawie każda ma mniejsze lub większe problemy z zapalaniem na ciepłym.
JA

