Użytkowe BMW. Słyszałeś o tych "ciężarówkach"? - Trends Magazines

Użytkowe BMW. Słyszałeś o tych „ciężarówkach”?

Użytkowe BMW. Brzmi to co najmniej dziwnie. Warto jednak wiedzieć, że w historii bawarskiej marki pojawiły się samochody przeznaczone wyłącznie do ciężkiej pracy. Oczywiście nie mówimy o jednostkowych konwersjach aut osobowych na dostawcze, tylko seryjnie produkowanych modelach.

Przygoda marki BMW z pojazdami użytkowymi rozpoczęła się w momencie uruchomienia produkcji samochodów. Prestiż i ekskluzywna linia produktowa? Wówczas nikt o tym nie myślał. Aby przetrwać w świecie ogarniętym potężnym kryzysem gospodarczym, trzeba było dostarczać klientom wszystkie pojazdy, za które będą skłonni zapłacić. Nawet gdyby BMW zrezygnowało z produkcji samochodów użytkowych, zaradna klientela z pewnością rozwiązałaby problem na własną rękę. Przypominamy, że mowa o czasach, w których fabryki mogły dostarczyć także „gołą” ramę, a na rynku nie brakowało manufaktur formujących karoserie wedle życzeń klientów.

W latach 1929 ‒ 1932 BMW wypuściło na rynek serię 435 egzemplarzy 3/15 PS DA 2 Eil-Lieferwagen. Kolejnym vanem firmy był 3/20 PS Lieferwagen. Od 1932 do 1934 roku przygotowano partię 53 sztuk. Trudno mówić o spektakularnym sukcesie obu pojazdów. Powodem były oczywiście ich ceny. Konieczność wyłożenia 2400 ‒ 2600 DM hamowała zapędy potencjalnych klientów. Aby zagospodarować rynkową niszę, inżynierowie BMW musieli przygotować specjalny pojazd – funkcjonalny, jednak możliwie tani w produkcji. Prace projektowe ruszyły w 1931 roku. Na czym można zaoszczędzić? Można ograniczyć rozmiary nadwozia, pojemność i mechaniczne skomplikowane silnika oraz liczbę… kół.

Przy pracach nad lekkim trójkołowcem BMW zrobiło użytek ze swoich bogatych doświadczeń w konstruowaniu motocykli. Umieszczony pod siedzeniem jednocylindrowy silnik za pośrednictwem wału Kardana wprawiał w ruch tylne koło. Do napędu BMW F 76 posłużyła jednostka zaadaptowana z motocykla BMW R2, natomiast F 79 otrzymał serce z BMW R4. Przeszczep do najprostszych nie należał. Inżynierowie musieli zmodyfikować m.in. układy chłodzenia i wybierania przełożeń. Motocyklowe konotacje sprawiły, że dostawcze BMW powstawały w Monachium, gdzie marka produkowała także jednoślady, a nie w Eisenach, z którego wywodziły się klasyczne samochody. Model F 76, jak również jego mocniejszą wersję F 79, łączyła z samochodami obecność przednich kół skrętnych, klasycznej kierownicy oraz dwuosobowej kanapy.

Różnorodność nadwoziowa modeli F 76 i F 79 była znaczna. Najprostsza wersja miała w żaden sposób nieosłonięty przedział pasażerski oraz odkrytą przestrzeń ładunkową, której podłogi i burty mogły zostać dopasowane do indywidualnych życzeń klienta. Za dopłatą BMW oferowało szybę, brezentowe okrycie przestrzeni bagażowej, materiałowy dach nad miejscem pracy kierowcy i drzwi boczne. W topowym wariancie bagaż był chroniony przez pokrywy z blachy ‒ auta w takiej specyfikacji dostarczały m.in. gazetę „Sonntag Morgenpost” oraz jeździły we flocie Shell Autoöle.

Użytkowe BMW bazowały na ramie, co dawało projektantom karoserii ogromną swobodę. Wpadli oni na pomysł przygotowania trzykołowego samochodu… osobowego z brezentowym dachem. Wizja zrodziła się w czasie, gdy kryzys dobiegał końca, więc na testach prototypu budżetowego pojazdu się skończyło. BMW wolało skupić się na produkcyjni bardziej dochodowych ekskluzywnych aut.

Mimo niskiej ceny i sporej ładowności BMW F 76 i BMW F 79 nie odniosły spektakularnego sukcesu. Dlaczego? Produkcja użytkowych pojazdów BMW ruszyła o kilka lat za późno. W 1933 roku niemiecka gospodarka nabierała rozpędu, a zamożność obywateli rosła, co sprawiło, że dużo cieplej powitano pierwszą limuzynę z 6-cylindrowym silnikiem niż do bólu proste i niezapewniające żadnego komfortu samochody użytkowe. W połowie lat 20. po F 76 i F 79 z pewnością ustawiałyby się długie kolejki.

BMW przespało szansę na sukces także po zakończeniu II wojny światowej. Firma powróciła do gry w latach 50., jednak przez kilka lat poszukiwała pomysłu na rozwój działalności, co niemal doprowadziło do jej bankructwa. W 1956 roku przedstawiono Isettę w wersji pikap, która zamiast wewnętrznego bagażnika miała niewielką pakę. Pojazd miałby rację bytu, gdyby pojawił się tuż po zakończeniu wojny. W 1956 roku przedsiębiorcy byli już na tyle zamożni, że mogli sobie pozwolić na zakup droższego, ale bardziej praktycznego samochodu dostawczego. Dokładna liczba wyprodukowanych BMW Isetta Pickup pozostaje zagadką. Archiwa BMW orientacyjnie wspominają o kilkudziesięciu egzemplarzach.

Historia użytkowych pojazdów spod znaku biało-niebieskiego śmigła jest krótka, ale niezwykle ciekawa. Dowodzi, że od początku swojej działalności BMW nie unikało odważnych eksperymentów i prób wypełniania rynkowych nisz. Pozostaje się cieszyć, że aktualnie koncern szokuje nietuzinkowymi samochodami osobowymi. Do dostawczych nie miał szczęścia…

BMW F 76 (1932 ‒ 1933) BMW F 79 (1933 ‒1934) BMW Isetta Pickup (1956 ‒ 1957)
Silnik 199 ccm, 1-cylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem 398 ccm, 1-cylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem 247 ccm, 1-cylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem
Maks. moc 6 KM 14 KM 12 KM
Długość/ szerokość/ wysokość 3250/ 1580/ 1300 mm 3250/ 1580/ 1300 mm 2285/ 1380/ 1340 mm
Masa własna 345 kg 340 kg 359 kg
Ładowność 650 kg 650 kg 250 kg
V maks. 40 km/h 60 km/h 85 km/h
Liczba wyprod. egz. 250 350 b.d.
Cena od 1350 DM od 1500 DM b.d.

Łukasz Szewczyk, Fot. BMW

Podobne

15 punktów i 1500 zł – taki mandat powinni dostać policjanci

Wideorejestratory to urządzenia, które są nie tylko na wyposażeniu policji. Jak widać na tym przykładzie, nagranie może być też użyte przeciwko mundurowym.   To już kolejne kontrowersyjne zachowanie policjantów na drodze. Tym razem na nagraniu opublikowanym na youtube'owym kanale Stop Cham, widzimy, jak autor nagrania porusza się po jezdni, która rozszerza się do dwóch pasów. Tuż…

TEST Mini Cabrio John Cooper Works – coś na wakacje

Wakacje to wspaniały czas. Piękna pogoda, dużo wolnego czasu, atmosfera beztroski i zabawy sprzyjają nawiązywaniu romansów, które miewają różny przebieg i konsekwencje. Czasami zostają po nich dobre wspomnienia, czasami złamane serce, a czasem przeradzają się w trwałą relację na resztę życia. Oto, jak zakończyła się moja wakacyjna przygoda z Mini Cabrio John Cooper Works.  Do…